Na biurko burmistrza trafiło pismo podpisane przez członków zarządu Stowarzyszenia Rodzin Zastępczych Powiatu Tucholskiego "Dziecko w Rodzinie". Organizacja zrezygnowała z grantu, jaki dostała z Urzędu Miejskiego. Wnioskowała bowiem o ponad 25 tys. zł na pięć projektów, a dostała tylko 600 zł.
Józef Hołody, prezes stowarzyszenia, przyznaną kwotę nazywa jałmużną. - Wolę pukać do firm i dostać wsparcie od sponsorów, niż prosić urząd o tak śmieszne pieniądze - mówi.
Na bakier z regulaminem
- Pan Hołody chyba nie do końca przeczytał regulamin - rozkłada ręce Danuta Magadzia, szefowa wydziału spraw obywatelskich i członkini komisji przyznającej dotacje.
Przykład? W regulaminie jest mowa o organizowaniu aktywnych zajęć i imprez sportowych dla uczniów gminy. Tymczasem uczestnikami imprez, na które chciało dostać dofinansowanie "Dziecko w Rodzinie", były rodziny zastępcze z całego powiatu tucholskiego, oprócz tego z sępoleńskiego, człuchowskiego i kościerskiego. Poza tym z atrakcji miały korzystać nie tylko dzieci, ale i dorośli, którzy byli wliczani do kosztów.
- Prócz tego oferty stowarzyszenia były bardzo kosztowne, a proponowane wyjazdy miały trwać zaledwie dwa-trzy dni - dodaje Magadzia.
Przykładowo Caritas, który organizuje letnie kolonie, prosił o dofinansowanie w postaci ok. 10 zł na osobę, w przypadku "Dziecka w Rodzinie" grant miał wynieść ponad 100 zł na osobę. - Rodziny zastępcze na pewno należy wspierać i ich dobro leży nam na sercu - mówi burmistrz Tadeusz Kowalski. - Ale wszystko w ramach zdrowego rozsądku.
Równo nie znaczy sprawiedliwie
Ostatecznie komisja przyznała stowarzyszeniu 600 zł z wnioskowanych 1,7 tys. zł na turniej tenisa stołowego. - Tucholę miały reprezentować dwie drużyny i dlatego postanowiliśmy wesprzeć organizację i dać jej pieniądze na wyżywienie - mówi Magadzia.
Urzędnicy mówią, że nie mają sobie nic do zarzucenia, bo do analizy wniosków podeszli rzetelnie. - Po prostu dzielić sprawiedliwie nie znaczy równo - kwituje Magadzia.
Podczas tego rozdania między organizacje podzielono ponad 180 tys. zł. Wnioski opiewały na prawie 300 tys. zł. Jak zaznacza dyrektorka, żadna inna pozarządówka nie zgłaszała pretensji do podziału puli.
Burmistrz z kolei podkreśla, że regulamin przyznawania grantów jest czytelny i przejrzysty. - Nie czynimy żadnych wyróżnień, kryteria są równe dla wszystkich - mówi. - I nie ma co unosić się honorem. Nie dajmy się zwariować.