Andrzej Jerosławski, sołtys Małego Mędromierza, radny
Andrzej Jerosławski, sołtys Małego Mędromierza, radny
- Po co komu jednostki, w których na stanie jest tylko stara motopompa, której w dodatku nie ma czym przewieźć? Istnienie takich OSP nie może być na zasadzie chciejstwa.
W ubiegłym roku przestały działać dwie jednostki OSP: w Słupach i Małym Mędromierzu. W obu brakowało członków. - A po co to potrzebne? Mędromierz jest cztery kilometry od Tucholi, blisko są zawodowcy, którzy przecież są powołani do zadań związanych z ochroną przeciwpożarową. Istnienie jednostek nie może być na zasadzie chciejstwa - uważa Andrzej Jerosławski, sołtys Małego Mędromierza i radny. - Poza tym ochotnicy za wyjazdy dostają ekwiwalent, czyli zarabiają.
To nie zarobek
Barbara Grontkowska, prezes OSP w Raciążu, radna
- Na przykładzie Raciąża wiem, że są ludzie, którzy chcą działać społecznie i taka opinia ich krzywdzi. OSP to nie tylko wyjazdy do pożarów, ale również prewencja.
Nie wszyscy zgadzają się z takim stanowiskiem. - OSP nie istnieje na zasadzie chciejstwa, a potrzeb. Najlepiej o tym wiedzą ludzie, których dotknęło nieszczęście. Daj Boże, żeby druhowie tylko ćwiczyli i nie musieli jeździć do zdarzeń - jest zdania radny Ryszard Wojciechowski.
Barbara Grontkowska, prezes należącej do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego OSP w Raciążu, od lat aktywnie działająca na rzecz pożarnictwa, nie ukrywa, że słowa kolegi z Rady sprawiają jej przykrość. - Są ludzie, którzy chcą działać społecznie. Nie dla ekwiwalentu - bo to nie jest żaden zarobek! - mówi. - Na marginesie: gdyby w Mędromierzu była jednostka, to do wypompowywania wody nie musieliby przyjeżdżać druhowie z Raciąża i koszty byłyby mniejsze.
Grontkowska zauważa, że jednostki prowadzą nie tylko działania operacyjne, ale przede wszystkim prewencyjne.
Łatwo zauważyć, że w mniejszych miejscowościach często to wokół OSP i kół gospodyń kręci się życie mieszkańców, bo te organizacje jako stowarzyszenia skupiają najbardziej aktywnych i mogą starać się o pieniądze.
Są na miejscu
Waldemar Kierzkowski, komendant powiatowej komendy straży, przy wielu okazjach podkreślał, że ochotnicy - zwłaszcza działajacy przy granicach powiatu - to dla zawodowców duża pomoc. Są na miejscu i mogą reagować natychmiast, podczas gdy wóz fachowców potrzebuje czasu na pokonanie kilometrów.
- OSP jest też niezastąpiona przy pomocy po klęskach żywiołowych. Działamy na dużym terenie i nie możemy natychmiast być wszędzie, żeby np. wypompować wodę z piwnic. Przecież w tym samym czasie może być kilka innych zdarzeń - tłumaczy Kierzkowski.
A co z ekwiwalentami za wyjazdy? - OSP to służba w wolontariacie. Ekwiwalent ma być rekompensatą za poświęcony czas prywatny lub godziny pracy - mówi Kierzkowski. - Zresztą większość druhów przekazuje te pieniądze na utrzymanie remiz i sprzętu.
Muzealny sprzęt? Liczy się kadra
Jerosławski uważa, że OSP mają zbyt archaiczny sprzęt, by móc coś zdziałać. - Przykładowo w Kiełpinie, też położonym blisko Tucholi, właściwie nie ma sprzętu. Może kiedyś będzie zakupiony jakiś muzealny - ironizuje. - Pobudujcie nam remizę, dajcie sprzęt mundury, to też będziemy działać.
Jak jednak podkreśla Jadwiga Krajecka, wiceprezes zarządu gminnego OSP, w Słupach i Mędromierzu po prostu nie ma kadry.
- Na zebranie przyszło za mało członków, nie miał kto zadbać o jednostkę i sprzęt. Stowarzyszenia zostały zatem skreślone z Krajowego Rejestru Sądowego - potwierdza Arkadiusz Kroll, komendant gminny OSP. - Zapewniam pana Jerosławskiego, że nie mielibyśmy dla kogo w Mędromierzu budować remizy.
Zdaniem Kierzkowskiego to nie sprzęt jest najistotniejszy. - Najważniejsi są ludzie - mówi.