Podczas jednej ze służb Marcin Czerwiński razem z Aronem zatrzymał nietrzeźwego rowerzystę. Mężczyzna już wcześniej był częstym gościem aresztów i niewiele sobie robił z kontroli. Zaczął pyskować i wygrażać policjantowi, szykował się też do bitki. - Powiedział: Ja się psów nie boję! Chciał mnie uderzyć - opowiada pan Marcin. - Pies był bez kagańca. Złapał go za rękaw. Gość się zdziwił i potem już stał wyprostowany jak świeca!
Siniaki na kolanie
Na zapleczu tucholskiej komendy mieszkają dwa psy: Wakum i Acht, jak oficjalnie zapisano w ich dokumentach, albo - jak kto woli - Aron i Guti, jak nazywają ich opiekunowie. Każdy z czworonogów ma swojego pana, który codziennie go karmi, daje wodę, sprząta kojec i dba o dobrą formę podopiecznego. Choć to ostatnie bywa obustronne. - Można nieźle schudnąć dzięki takiemu treningowi - śmieje się Tomasz Kuffel.
Psiakiem opiekuje się od ponad roku. - Gdy tylko pojawiła się taka możliwość, zgłosiłem się na ochotnika. Wcześniej pełniłem służbę z kolegą, który był opiekunem psa - mówi.
Najpierw przez dwa miesiące spędzał dużo czasu z Gutim, żeby pies się z nim oswoił. Potem pan i jego pies pojechali na pięciomiesięczne szkolenie do Sułkowic. - To wtedy nawiązała się miedzy nami więź, w końcu dzień w dzień byliśmy razem - uśmiecha się pan Tomasz.
Marcin Czerwiński czworonożnego policyjnego partnera ma już od pięciu lat. - Na początku ciągle miałem siniaki na lewej nodze, bo pies stukał mnie kagańcem w kolano - wspomina.
On także musiał wziąć udział w specjalnym szkoleniu. Teraz ze swoim podopiecznym rozumieją się bez słów.
Godzinka pielęgnacyjna
Opiekunowie muszą codziennie poświęcić godzinę na zadbanie o psa - nakarmienie go czy wyczesanie sierści. Dostają pieniądze, za które sami kupują karmę. Latem fundują podopiecznym raz w miesiącu kąpiel. - Ale prawie codziennie pies pływa w jeziorze, aportując np. gryzak - mówi pan Marcin. Czworonogi muszą się też porządnie wybiegać.
Na godzinkę pielęgnacji czworonoga panowie przychodzą nawet w wolne dni. Gdy któryś jest na dłuższym urlopie, psem zajmuje się drugi opiekun.
Czworonogi służą w policji osiem, dziesięć lat. Co potem? Pierwszeństwo w zabraniu psa do domu ma jego opiekun.
Pozorant w rękawie
Raz w tygodniu zwierzaki ćwiczą z pozorantem. Adam Galiński, prowadzący hodowlę owczarka niemieckiego w Płazowie, ubiera specjalny rękaw i wciela się w rolę przestępcy. Czy to niebezpieczne? - Trzeba uważać. Kiedyś podczas takich ćwiczeń zwichnąłem bark, mimo założonego rękawa - mówi pan Marcin.
Może się zdarzyć, że psu rozepnie się kaganiec. Na szczęście do niebezpiecznych sytuacji dochodzi rzadko. - Adam Galiński ma doświadczenie w pracy z psami i ciekawe pomysły - chwalą policjanci.
Co trzy miesiące komendę odwiedza lekarz weterynarii - bada, szczepi i odrobacza pieski. - Zawsze chwali przygotowanie psów, warunki bytowe, wyszkolenie i przydatność - podkreśla Wojciech Raddatz, naczelnik prewencji i ruchu drogowego, pełniący obowiązki rzecznika komendy. - To ocena obiektywna i rzetelna, bo weterynarz ma pod opieką wszystkie komendy w województwie.
Po śladach za bandytą
Pies przydaje się na patrolach, na miejscu kradzieży czy włamania. Jego zadaniem jest podjęcie śladu. - Wskazuje drogę ucieczki przestępcy. to dla nas ważna wskazówka - zaznacza Raddatz.
Groźnie wyglądający owczarek pomaga też zadbać o bezpieczeństwo podczas meczów czy spotkań żużlowych. - Policjant z psem od razu wzbudza większy respekt, nawet w kibicu - śmieją się panowie.
I są zgodni co do jednego: nie zamieniliby służby z psem na żadną inną. - Całe życie mieszkam w bloku, więc nigdy nie mogłem mieć dużego psa. Można powiedzieć, że spełniłem swoje marzenie - mówi Marcin Czerwiński.
Tomasz Kuffel też ma mieszkanie w bloku. Teraz obu panom marzy się mały domek, by przygarnąć swoich podopiecznych na psią emeryturę.