Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tuchola. Sokoły wystraszą ptaki z rynku?

Ramona Wieczorek [email protected] tel. 52 396 69 32
sxc.hu
Czy wrony z rynku uda się przepłoszyć dzięki sokolnikom z Zespołu Szkół Leśnych? Dyrekcja szkoły nie odmawia, ale trzeba spełnić pewne warunki, by ptaki mogły polować.

Ptaki są utrapieniem dla przechodniów, bo każdy spacer przez centrum może się skończyć niemiłą niespodzianką. Z propozycją zaangażowania "leśnika" w odstraszanie wron wyszedł radny Dariusz Karnowski.

Poprosił, żeby zapytać dyrekcję szkoły, czy osoby zajmujące się sokołami nie pomogłyby w rozwiązaniu problemu. - Wiem, że takie metody są stosowane na przykład przy zabezpieczaniu plantacji - argumentuje.

Pomysł nie jest nowy, pojawiał się zresztą nie tylko w Tucholi. Jakiś czas temu wpadli na niego chojniczanie. Poprosili nawet o pomoc tucholskiego "leśnika". Chcieli pozbyć się uciążliwych lokatorów Wzgórza Ewangelickiego.

- Koncepcja nie doszła do skutku. Jednym z argumentów było, że mogą na tym ucierpieć drapieżniki - wyjaśnia Jarosław Rekowski, szef wydziału komunalnego w Urzędzie Miejskim w Chojnicach. - Opiekun ptaków tłumaczył, że sokół do polowania potrzebuje ciszy i spokoju, a przy wzgórzu mieści się ruchliwe skrzyżowanie. Poza tym trzeba by zadbać, żeby drapieżniki nie zasiały całkowitego spustoszenia i nie zaburzyły ekosystemu.

Kłopot pozostał, ale zdaniem Rekowskiego to nie jest koniec świata. - To część natury, ze wszystkim nie da się walczyć - rozkłada ręce.

Tucholanie nie dają jednak za wygraną. Porozmawiali z dyrekcją Zespołu Szkół Leśnych i uzyskali wstępną zgodę na udział ptasich pomocników. Sprawa nie jest jednak taka prosta.

- Trzeba wybrać stosowny czas, by ptaki nie były akurat pod ochroną - mówi Aniela Czyżyk, dyrektorka ZSL. - Gdyby ktoś poprosił, by wykorzystać je na przykład jutro, to nie wyrazilibyśmy na to zgody. W tej chwili sokoły mają okres wysiadywania jaj, to dla nich trudny czas. Żadne z nich teraz zwierzęta bojowe.

W tej chwili w pieczy "leśnika" jest kilkanaście ptaków. Niektóre nie nadają się do polowań, bo mają już swoje lata. Pięknie za to prezentują się na ramieniu sokolnika podczas pokazów. Inne szkoła przygarnia, by je podleczyć albo opatrzyć rany. Po kuracji są wypuszczane na wolność.

Szkolną sokolarnią opiekuje się Mariusz Nowogrodzki. To on najlepiej zna zwyczaje podopiecznych i dba, żeby nie stała im się krzywda.
- Dobro ptaków jest dla nas najważniejsze. Nie możemy wystawiać ich na niebezpieczeństwo - dodaje Czyżyk. - Naszym celem jest ochrona sokołów, cieszymy się, że wykluwają się w niewoli. Dlatego na nie chuchamy i dmuchamy! Warunki polowania muszą więc być na tyle dogodne, by nie stwarzać zagrożenia dla drapieżników.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska