Renata Basta to w Tucholi człowiek-instytucja: była posłanka, wieloletnia dyrektorka domu kultury. Jako osoba znana w mieście miała i przeciwników, którzy wysyłali ją na emeryturę, i zwolenników, którzy chwalili jej pomysł na kulturę. Tych drugich nie wystarczyło jednak, by trafiła do sejmiku województwa. W ostatnich wyborach dostała 2958 głosów.
Tyle lat w jednej firmie
Kilka miesięcy temu Basta zdecydowała, że skorzysta z przysługujących jej od kilku lat praw emerytalnych. Piątek będzie jej ostatnim dniem pracy.
Burmistrz Tadeusz Kowalski planuje w ten dzień krótkie spotkanie, by oficjalnie podziękować dyrektorce za współpracę. Początek o godz. 9 w urzędzie miejskim. - Myślę, że po 42 latach pracy warto w ten sposób uhonorować panią dyrektor. Spotkanie jest otwarte, odbędzie się w sali posiedzeń, miejsca wystarczy dla wszystkich, którzy będą chcieli uścisnąć dłoń pani Basty - zaprasza Kowalski.
Charyzmatyczna, ciepła i pomysłowa
Gości może być sporo, bo Renatę Bastę zna większość tucholan. - To nietuzinkowa postać. Tyle lat pracować w jednym zakładzie - to ewenement - uważa burmistrz, który nie raz chwalił współpracę z dyrektorką.
Basta kierowała domem kultury od sierpnia 1973 r.
Wczoraj podziękowali jej współpracownicy. Nie brakło wspomnień, niejedna łezka zakręciła się w oku.
- To osoba charyzmatyczna i nieprzeciętna, bardzo ciepła, z ciekawymi pomysłami, które są inspiracją dla innych - mówi Hanna Krueger, instruktorka z TOK, która w domu kultury pracuje od 24 lat. - Podziwiamy jej pasję, zapał i charyzmę. Nauczyła nas rzetelnej pracy, scementowała nasz zespół swoją osobowością.
Pracownicy chwalą Bastę za to, że motywowała ich do działania i że dzięki niej są zgranym zespołem. To fakt, że większość kadry pracuje w TOK od wielu lat. Pracownicy dobrze się czują w swoim towarzystwie.
- Jako szefowa była wymagająca, ale wyrozumiała. Mieliśmy do niej zaufanie - a ona do nas. Otaczała nas opieka, można była do niej przyjść z każdym problemem, również osobistym. Była nie tylko szefową, ale też - nie waham się użyć tego słowa - przyjacielem - mówi Krueger.
Czekają na Tyrańską
W TOK pracuje 14 osób. Nie ukrywają, że trudno im żegnać się z szefową. Ona sama żartuje, że nigdzie się nie wyprowadza i wciąż będzie odwiedzać dom kultury, służyć radą. - Oczywiście jest nam żal, że jej już nie będzie, ale rozumiemy... taka jest kolej rzeczy - wzdycha Hanna Krueger.
W poniedziałek przy biurku w gabinecie szefa usiądzie Marzenna Tyrańska. Z domem kultury współpracuje od lat. - Znamy się, lubimy, myślę, że będzie nam się dobrze współpracowało. Czekamy na nową dyrektorkę - mówi instruktorka.