Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turystyka w regionie po ciężkich przejściach

Marek Weckwerth
Niektórym, rasowym turystom, niestraszne są nawet zimowe spływy kajakowe
Niektórym, rasowym turystom, niestraszne są nawet zimowe spływy kajakowe fot. Marek Weckwerth
Potencjał Kujawsko-Pomorskiego, a zwłaszcza jego największych miast, jest naprawdę duży. Jak należy go wykorzystać? Rozmowa z Henrykiem Miłoszewskim prezesem Oddziału Miejskiego PTTK w Toruniu.
Henryk  Miłoszewski
Henryk Miłoszewski

Henryk Miłoszewski

- Dziś obchodzimy 60. rocznicę powstania PTTK. Jak pan postrzega drogę, którą przeszła przez lata organizacja?
- Przypomnę, że PTTK powstało w roku 1950 na skutek połączenia Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego i Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, ale pomysł, by stworzyć jedną organizację narodził się już pod koniec lat 30. XX wieku. Wtedy nie wyszło. Oczywiście w latach realnego socjalizmu były warunki do masowego uprawiania turystyki. Wspierały ją swoimi funduszami wielkie i mniejsze zakłady pracy. Wiele oddziałów PTTK było pod wpływem ideologii, zwłaszcza - co naturalne - oddziały wojskowe. Ale też, co ważne i dobre, w połowie lat 50. turystyka weszła do szkół średnich. Sam wywodzę się z takiego szkolnego koła PTTK w Toruniu.

- Jednak strumień dotacji skończył się z chwilą zmiany ustroju i przekształceń społeczno-gospodarczych.
- Tak właśnie się stało i niestety muszę powiedzieć, że wielu działaczy w naszym regionie nie do końca przyjęło ten fakt do wiadomości. Zdaje się, że żyją jeszcze w dawnej rzeczywistości, że należą im się pieniądze. Drugim czynnikiem ograniczającym skuteczność działania PTTK stała się prywatna konkurencja w postaci firm oferujących konkretny produkt turystyczny, co zresztą zostało szybko zaakceptowane przez społeczeństwo. Nie wszystkie oddziały zdołały znaleźć się w nowych, komercyjnych warunkach. Z tego powodu na przełomie lat 80. i 90. nastąpiła zapaść PTTK.

- Niektóre oddziały PTTK śmiało jednak stawiły czoło tej rzeczywistości.
- Oczywiście. To te, które potrafiły przekonać władze samorządowe, że są poważnymi partnerami.
Sam do tego dążyłem i przekonywałem kolegów. Chodziło o zmianę mentalności, a nie tylko o wyciąganie ręki w żebraczym geście. PTTK posiada mniejszy niż przed laty majątek materialny, ale nadal spory majątek intelektualny.

Zimowe oswajanie Rokitki
- Nie ma wątpliwości, że starsi działacze mają wiedzę, znają nasz region jak mało kto, ale nie są przebojowi.
- To prawda. Brakuje im przebojowości. To chyba z powodu wieku, choć może nie tylko, bo mowa o ludziach pięćdziesięcioletnich lub nieco starszych. Potencjał Kujawsko-Pomorskiego, a zwłaszcza jego największych miast Bydgoszczy i Torunia, jest naprawdę duży. Niestety nie przekłada się to na wspomnianą przebojowość. Za mało organizujemy imprez centralnych. A to zwróciłoby uwagę społeczną całego kraju na nasz region.

- Zdaje się zatem, że organizacji potrzeba młodej krwi. Członkowie zarządów wielu oddziałów to starsze osoby. Także wielu członków poszczególnych klubów i kół to emeryci.
- Właśnie dlatego tak bardzo zależy nam na przekonaniu do turystyki młodzieży. Największe koło młodzieżowe o wdzięcznej nazwie "Szlidowsi" działa przy Zespole Szkół numer 9 w Bydgoszczy, ale zrzeszone jest w Oddziale Miejskim PTTK w Toruniu. Nadzieję widzę w masowych imprezach dla młodych ludzi, a takie odbywają się z powodzeniem od lat. Największa z nich odbywa się od 13 lat w Toruniu, a uczestniczy w niej każdorazowo około 10000 osób. Impreza poświęcona jest walce z uzależnieniami. W ten sposób tak szczytny cel łączony jest z turystyką. Ale też trzeba wspomnieć choćby o cotygodniowych toruńskich imprezach pod nazwą "Wędrówki rodzinne z PTTK" czy o bydgoskich "Rajdach Młodego Turysty".

- Zatem nadzieja w młodzieży. Jak pan ocenia poziom nauczania na kierunkach turystycznych na kujawsko-pomorskich uczelniach wyższych?
- Oceniam raczej negatywnie. Mam wrażenie, że studenci nie za bardzo chcą się uczyć i bywa, że mają złe nastawienie do wykładowców. Ci zaś także nie zawsze potrafią przekazać wiedzę studentom. Wiedza teoretyczna to jedno, a praktyczna, którą zdobywa się na szlakach turystycznych, to drugie. Bywa przecież - choć nie chciałbym generalizować - iż wykładowcy przekazują stricte książkową wiedzę, a to za mało. Sam miałem wykłady na toruńskim UMK i proszę sobie wyobrazić, że studenci nie rozumieli różnicy pomiędzy grodem a grodziskiem. Przykłady można mnożyć.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska