Zdarzyła się raz w restauracji taka sytuacja. Wszedł człowiek. Mówił, że jest głodny. Nie miał żadnych pieniędzy. Prosił o pomoc. Wówczas jeden z klientów zafundował mu barszczyk, drugi pasztecik, trzeci - jeszcze coś innego. Człowiek wyszedł uśmiechnięty, bo wreszcie najedzony.
Sarze Piwowar przypomniała się wówczas akcja "zawieszona kawa", bardzo popularna zwłaszcza w dużych polskich miastach. Goście przychodząc do jakiejś kawiarni lub restauracji kupują kawę dla siebie oraz dla innej osoby, która w przyszłości będzie ją mogła wypić za darmo. Zazwyczaj robi się to z myślą o ludziach biednych lub nawet bezdomnych.
Czytaj też: "Zawieszona kawa" - podaruj nieznajomemu
- Uznaliśmy, że jest to coś fajnego, co można prowadzić również u nas - mówi Sara Piwowar. Postanowiła jednak tę akcję rozszerzyć o ciepłą zupę lub inne dania, które klienci zechcą "zawiesić" dla potrzebujących. I nie zawiodła się. Akcja trwa już kilka miesięcy, a chętnych do obdarowywania ubogich nie brakuje.
- Nie spodziewaliśmy się, że aż tak dużo ludzi zdobywać się będzie na taki gest. Często dla potrzebujących zamawiają droższe potrawy niż sami skonsumowali - zauważa pani Sara.
Chętnych do korzystania z darmowej oferty również nie brakuje. Niektórzy przychodzą sporadycznie, wtedy, gdy mają gorszy miesiąc albo skończyły im się pieniądze. Są jednak też i tacy, którzy przychodzą regularnie.
We wtorki w godzinach od 10 do 11 można skorzystać z darmowej kawy lub herbaty, a w tych samych godzinach, tyle że w czwartki - z darmowej zupy.
Czytaj e-wydanie »