- Robert powiedział, że katecheci mogliby się zająć dziećmi - mówi burmistrz Arseniusz Finster. - To nie jest stanowisko ratusza. Natomiast uważam, że katecheci i księża, którzy są nauczycielami, są takimi samymi nauczycielami jak każdy inny nauczyciel - wuefu, polskiego czy matematyki. Gdy nauczyciele będą strajkować, to oni, chcąc wesprzeć opiekę nad uczniami, będą ze swego grona delegować kilka osób, które się jednak mimo strajku zaangażują. No i wtedy mogą się też zaangażować katecheci.
Finster mówi, że to był indywidualny pomysł dyrektora.: - Widocznie akurat na myśl mu - jak się mówi kolokwialnie - przyszło to i powiedział.
Wajlonis stwierdził m.in., że można by porozmawiać z księdzem dziekanem, tak by przyspieszył rekolekcje. A korzyści dla dzieci byłyby, bo „nauk o moralności, etyce i poszanowaniu bliźniego nigdy za wiele”.
Klub radnych PiS wydał oświadczenie: - Pragniemy bardzo mocno wyrazić nasz brak akceptacji dla słów, które padły na komisji edukacji. Pan Robert Wajlonis w sposób instrumentalny potraktował instytucję Kościoła katolickiego. ...Informacja jakoby katecheci mieli się zająć opieką nad dziećmi w czasie strajku, oburzyła nas radnych, jak i liczne grono mieszkańców. Tej wypowiedzi nie można traktować jako wypowiedzi prywatnej...Apelujemy do pana burmistrza, by nie dopuścił do podobnych wypowiedzi w przyszłości. Decyzja o terminie rekolekcji była zawsze podejmowana wspólnie przez dyrektorów szkół i proboszczów chojnickich parafii. Kościół katolicki i katecheci nie są na usługach miasta.
Komentarz za komentarz. - To nie chodzi o żadne usługi - zauważa burmistrz. - Między nami jest relacja pracownik - pracodawca, więc chciałbym, żeby ewentualnie katecheci też włączyli się w tę opiekę, ale na zasadach ustalonych wewnętrznie przez środowisko nauczycielskie. Pomysł Roberta był taki, żeby tylko katecheci się zaangażowali i zrobili rekolekcje. No i to nie był dobry pomysł.
Finster podkreśla, że katecheta jest takim samym nauczycielem jak inny. Jeżeli nie będzie strajkował, to może się zająć uczniami. Bo nie może być tak, że nauczyciele w ogóle opuszczą szkoły i nie będzie ich w pracy. - Ktoś do tych placówek musi pójść i wziąć odpowiedzialność - mówi.
W ratuszu przygotowują się na różne opcje. Jest już po spotkaniu z przedstawicielami policji - uzgodnienia poszły w tym kierunku, by dla bezpieczeństwa było więcej patroli na ulicach. A dziś są rozmowy z dyrektorem ChCK-u, tak by dzieci, które mimo strajku przyjdą do szkoły, mogłyby tam miło i pożytecznie spędzić czas.
Dyrektor wydziału edukacji Grzegorz Czarnowski mówi, że najlepiej dla samorządu byłoby, gdyby rodzice zadbali o opiekę nad dziećmi. - Dlatego apelowałem, by obserwowali sytuację, by nie było niespodzianek - mówi. - Może być tak, że część rodziców przyprowadzi dzieci, a część z nich z premedytacją, bo będzie uważała, że opieka nad dziećmi to obowiązek dyrektora szkoły.
Mimo że szkoły w mieście są za strajkiem, to niewykluczone, że część nauczycieli zgłosi gotowość do pracy. A w powiecie sondują, czy młodzież pojechałaby sadzić las do Rytla. Czy z tego pomysłu coś wyjdzie?
Dwa razy więcej fotoradarów na polskich drogach. Zobacz wideo!
