Hiszpania, Portugalia, Niemcy, Argentyna i Kolumbia - to, co dzisiaj łączy te pięć utytułowanych drużyn, to fakt, że żadnej z nich nie ma już na rosyjskim mundialu. Najwięcej powodów do wstydu mają obrońcy tytułu sprzed czterech lat, bo w Rosji Niemcy zakończyli rywalizację po fazie grupowej, gdzie zajęli ostatnie miejsce w swojej grupie. Mocno niepocieszeni są także Hiszpanie, którzy w 1/8 finału odpadli po rzutach karnych z gospodarzami.
- Wydaje się, że odpadnięcie Argentyny było nieuniknione. Już w grupie zespół Jorge Sampaolego miał wielkie problemy. Gołym okiem widać, że Leo Messi podporządkował pod siebie grę „Albicelestes”, ale zwyczajnie nie jest w optymalnej dyspozycji. Do tego dziwne decyzje personalne, wskazujące na niesnaski w tej drużynie, trzymanie na ławce Paulo Dybali, Evera Banegi czy Gonzalo Higuaina. To nie mogło się udać, zwłaszcza że już w 1/8 finału Messi i spółka natrafili na Francję, która także do tej pory nie zachwyca grą, ale była o wiele skuteczniejsza. Nie czułem stresu przed meczem z Argentyną. Wiedziałem, że jej piłkarze są w gorszej formie i nie są drużyną - wyjaśnia dziennikarz paryskiego dziennika „Le Parisien” Bertrand Métayer, który do końcowego triumfu typuje Francję lub Brazylię.
- Jestem wewnętrznie przekonany, że zwycięzca mundialu gra po naszej stronie drabinki. Uważam, że w półfinale Francja zagra z Brazylią i ten, kto wejdzie do finału, sięgnie po puchar - podsumował korespondent Le Parisien.
Francja jest także faworytem wśród hiszpańskich żurnalistów, choć zarówno „Marca”, jak i „AS” nie skreślają prezentującej wysoką formę Chorwacji.
- Po odpadnięciu Hiszpanii skupiam swoją uwagę na zespołach z Ameryki Południowej, ale nie sądzę, by któryś z nich wygrał. Sądziłem, że wysoko zajdzie Portugalia, bo dla Cristiano Ronaldo były to prawdopodobnie ostatnie mistrzostwa świata i ostatni moment, by zdobyć najcenniejsze w piłkarskim świecie trofeum. Tak się jednak nie stało - mówi Diego Acedo z dziennika „Marca”.
- Patrząc na kadry drużyn pozostających w grze, największe szanse ma Francja. Didier Deschamps nie musi martwić się o kontuzje czy kartki, a wiemy, że już drugi żółty kartonik powoduje pauzę. Na każdą pozycję ma dwóch równorzędnych zawodników, a szkielet tworzony przez Hugo Llorisa, Raphaela Varana, N’Golo Kante, Paula Pogbę i Antoine’a Griezmanna wygląda na trudną do złamania konstrukcję. Jeśli ktoś może tego dokonać, to przebojowa Chorwacja. Stawiam na finał Francja - Chorwacja i wygraną tych pierwszych - dodaje dziennikarz Marci.
O Chorwatach wspomina też przedstawiciel innego madryckiego dziennika „AS” Manu Sainz. Dodaje jednak, że do wygrania tak wielkiej imprezy niezbędna jest wybitna indywidualność, taka jak Neymar w Brazylii, Kylian Mbappe lub Griezmann we Francji, albo Luis Suarez w niedocenianej jego zdaniem reprezentacji Urugwaju. Sainz twierdzi, że Luka Modrić i Ivan Rakitić nie są piłkarzami, którzy w pojedynkę mogą poprowadzić drużynę do zwycięstwa. Jego zdaniem w finale Francja pokona Anglię.
Dziennikarze z Wysp Brytyjskich przed turniejem ćwierćfinał brali w ciemno.
- Anglia nie przyjechała tu z wielkimi nadziejami. Trener Gareth Southgate wziął młodą drużynę, która ma nabrać doświadczenia i powalczyć o coś więcej na następnych mistrzostwach Europy i świata - mówił przed meczem z Kolumbią Jonathan Northcroft z „The Times”. W nieco innym nastroju był po wyeliminowaniu „Los Cafeteros” w rzutach karnych.
- Teraz wydaje mi się, że nie ma granic dla tej drużyny, ale weź pod uwagę, że mówię to w emocjach - śmiał się korespondent „Timesa”.
- Za dużo widziałem w piłce, żeby uwierzyć w końcowe zwycięstwo Anglii na tym turnieju. Francja, Brazylia, a nawet Belgia mają na tę chwilę silniejsze zespoły - dodał legendarny angielski komentator Martin Tyler, doskonale znany w Polsce przez fanów popularnej serii gier FIFA. Wraz z Alanem Smithem stworzył duet najbardziej rozpoznawalnych komentatorów piłkarskich w Europie.
W Rosji trwa dwudniowa przerwa. W piątek rozegrane zostaną pierwsze mecze ćwierćfinałowe. W Niżnym Nowogrodzie Urugwaj zagra z Francją o godz. 16 czasu polskiego, a cztery godziny później w Kazaniu Belgia podejmie Brazylię.