Takich obozów, w których rezerwiści nie podnosili umiejętności bojowych i nie zdobywali nowych specjalności, było w Polsce dziesięć - m.in. w Czerwonym Borze, Rawiczu, Czarnym i Chełmnie. W tym ostatnim, w listopadzie 1982 r., znalazło się 304 działaczy "S".
Przeczytaj także:Wojsko wietrzy magazyny. Można kupić STAR-a, łóżka koszarowe i maszyny do szycia
- Władze obawiały się strajku generalnego (po delegalizacji NSZZ "S" - przyp. red.). Dlatego postanowiły odizolować aktywistów. Zrobiono to w zakamuflowany sposób, powołując ich na ćwiczenia - mówi Mieczysław Góra, prokurator bydgoskiej delegatury IPN, który prowadzi śledztwo.
Dziwne to były ćwiczenia: rezerwiści nie dostali broni do ręki, nie licząc łopat, którymi godzinami kopali rowy, by je następnie... zasypywać. Bardzo łatwo mogli za to trafić do aresztu wojskowego - nawet za najdrobniejszą niesubordynację.
- Podobno miałem zły wpływ na morale internowanych - wspomina Józef Pintera, działacz "S", wówczas pracownik bydgoskiego "Zachemu", który trafił do obozu w Chełmnie 5 listopada. I też był w areszcie.
Kilka lat temu Pintera założył Stowarzyszenie "Chełminiacy". Skupia ono osoby przebywające w "wojskowym obozie specjalnym" na poligonie 9. Pomorskiego Pułku Pontonowego od 3 listopada 1982 r. do 16 lutego 1983 r. I to właśnie "Chełminiacy" złożyli zawiadomienie o przestępstwie.
Mieczysław Góra: - Powołani do służby przebywali w namiotach. Byli podsłuchiwani, pod pretekstem przeglądów mundurowych przeszukiwani, cenzurowano ich korespondencję i dozorowano widzenia z rodzinami. Trafiły tam osoby, które miały nogi i ręce w gipsie, takie, które nosiły kołnierze ortopedyczne, a nawet na wózkach inwalidzkich. Ich odizolowanie było formą represji zbliżoną do internowania.
Zebrany materiał dowodowy pozwolił na sformułowanie zarzutów wobec trzech osób z ówczesnego kierownictwa MON i MSW. Grozi im kara do 10 lat więzienia. Mogą odpowiadać nie tylko za przetrzymywanie i udręczenie działaczy "S", ale też narażenie państwa na straty - według obecnych szacunków cała ta operacja kosztowała 3,5 mln zł.
Czytaj e-wydanie »