Uczniowie z Kamienia i Sośna uciekli do sąsiadów

Dziś do szkół powiatu sępoleńskiego chodzi połowa uczniów mniej niż dziesięć lat temu. Obecnie jest to ok. 1400 uczniów i słuchaczy różnych szkół, a wśród nich 1143 uczniów szkół dziennych. To trend ogólny, związany z niżem demograficznym. W powiecie sępoleńskim muszą jednak liczyć się z czymś jeszcze - sąsiednimi powiatami, a nawet województwami, do których jest rzut beretem, np. do Chojnic czy Złotowa. Dlatego każdy uczeń jest na wagę złota, bo za nim idzie też subwencja. Co zrobić, by ich zatrzymać?

Jak pokazują aktualne dane, ten rok nie jest dla Sępólna przełomowy ani tragiczny. Liczba osób opuszczających powiat po szkole gimnazjalnej drastycznie nie wzrosła. Według najnowszych wyliczeń na 385 absolwentów gimnazjów 246 kontynuuje naukę w powiecie. Pozostali wybrali szkoły u sąsiadów. Te liczby nie różnią się znacząco od lat poprzednich.

Najwięcej uczniów zostało na miejscu ze szkół sępoleńskich, bo one leżą w środku powiatu. Z Gimnazjum nr 1 - na 58 uczniów 47 zostało na miejscu, ale już w Gimnazjum nr 3 wyglądało to troszkę gorzej - z 60 uczniów zostało 39. Najwięcej wyfrunęło z tych gmin ościennych. Najmniej gimnazjalistów trafiło do szkół w Sępólnie, Więcborku czy Sypniewie z Kamienia i z Sośna. Ci z Kamienia wybierali najczęściej Chojnice, a Sośno np. Bydgoszcz.

Argumentów, by przekonać uczniów, jest kilka, chociażby zdawalność matury. Tu nie ma powodów do wstydu, a nawet są do zadowolenia. Najlepiej pod tym względem wypadły ogólniaki - sępoleński i więcborski, które przewyższyły średnie województwa i kraju o kilka procent. - Wyniki są rewelacyjne, jeśli weźmie się szerszy kontekst pod uwagę, a nie tylko procenty. Wiem, jacy uczniowie trafiają do szkół średnich i osiągane wyniki nie są złe. Jeśli ktoś tak myśli, jest w błędzie - mówi radna Katarzyna Kolasa.

Radny Henryk Pawlina powtórzył pomysł, by pomyśleć o transporcie. - Wybór szkoły przez młodych ludzi jest różny - tradycja, koleżeństwo, ale istotna jest też kwestia logistyczna, jak szybko i bezpiecznie dotrzeć do szkoły - mówi Henryk Pawlina.