https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uderzenie w dopalacze. Sanepid zamknął sklep z "amuletami pogromcy pijawek"

Maciej Czerniak, [email protected], 52 326 31 41
Jeszcze kilka dni temu w tym miejscu działał sklep, w którym między innymi dzieciom sprzedawano podejrzane substancje.
Jeszcze kilka dni temu w tym miejscu działał sklep, w którym między innymi dzieciom sprzedawano podejrzane substancje. Andrzej Muszyński
Wśród klientów punktu przy ul. Wiatrakowej byli między innymi uczniowie klas piątych i szóstych. Dopalacze kupowali na telefon?

Na witrynie przy ulicy Wiatrakowej 17 o tym, że jeszcze kilka dni temu mieścił się tam sklepik, przypomina już tylko żółte słoneczko naklejone na górnej szybie. A jeszcze w ubiegłym tygodniu dzieciaki ustawiały się w kolejce, by kupić za 35-50 zł "artykuły kolekcjonerskie". Jakie?

- Amulet obronny, amulet pogromca demonów, talizman podróżny, amulet pogromca pijawek i talizman szczęścia - asp. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji wylicza nazwy tajemniczych proszków, substancji zapachowych i suszonych roślin, jakie można było kupić w sklepie "One".

Kilka dni temu policjanci asystowali inspektorom sanepidu, którzy weszli do sklepu. Zabezpieczyli łącznie 53 próbki owych "talizmanów". Teraz zostaną zbadane w specjalistycznym laboratorium. Badanie wykaże, czy mali klienci zaopatrywali się w sklepiku w groźne dopalacze.

Przeczytaj również: Włocławek. Dopalacze dla... przedszkolaków

Bo to, że uczniowie pobliskich podstawówek odwiedzali tajemniczy sklepik, potwierdzają mieszkańcy. - Chce pan porozmawiać z klientami? Tam powinni siedzieć, w bramie. Toż to jeszcze dzieci, uczniowie z piątych i szóstych klas - mówi jedna z mieszkanek, która wczoraj przechodziła obok zaplombowanego wejścia. W bramie było jednak pusto. Po co siedzieć, kiedy sklepu już nie ma?

- Gdy na drzwiach wisiała karteczka "Zaraz wracam", dzieciaki ustawiały się w kolejce i czekały - opowiada inna mieszkanka. - Przyjeżdżał taki pan około trzydziestki i wpuszczał je do środka. Żeby coś kupić, trzeba było zadzwonić.

Wejście do sklepu obserwuje czujne oko kamery. Lokal, w którym został urządzony sklepik "One" od prywatnego właściciela wynajmował mieszkaniec Kalisza.

- Punkt został zamknięty na najbliższe trzy miesiące - wyjaśnia Renata Dobosz, rzecznik prasowy Państwowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy. - Nawet jeśli później w tym samym miejscu podobny sklep otworzy już inna firma - co jest częstą praktyką - to będziemy monitorować jego działalność.

Jeżeli okaże się, że w sklepie były sprzedawane dopalacze, to właściciel dostanie do zapłaty grzywnę w wysokości od 20 tys. do milion a zł.

Czytaj też: Zły sen baronów dopalaczy? Śledczy znaleźli sposób na nowe narkotyki

Sklepik działał w bliskim sąsiedztwie Szkoły Podstawowej nr 41. To właśnie dyrektor oddalonej niecałe 150 metrów podstawówki jako jeden z pierwszych podjął w tej sprawie działania.

- Docierały do nas niepokojące sygnały - mówi dyrektor Wojciech Konarski. - Postanowiliśmy działać jednocześnie w kilku kierunkach. Jak na razie interwencja policji i sanepidu okazała się skuteczna. Mam nadzieję, że to nie tylko doraźne działania.

Dzisiaj o godz. 16.30 w szkole odbędzie się specjalne spotkanie z rodzicami uczniów, które zostanie poświęcone problemowi dopalaczy.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
MartinMartini

Według polskiej polityki lepiej palcie dopalacze niż "szkodliwą" marihuane... Debile na moje ten kraj jest żałosny, tylko że nie słyszałem żeby ktoś miał jakieś problemy ze zdrowiem od zioła a dopy niszczą człowieka. Jebać polskie prawo takie jest zdanie większości naszego "narodu" o ile jeszcze można tak to nazwać

k
kieruje

działa gdzieś jeszcze kieras? ; >

a
anonimowyanonim

i :

Amulet ochrony

Sygnet ducha

Talizman kierowcy 

 

nie róbcie przypału, Debile

b
bongogh

Bzdury z tymi grzywnami.

Takie sklepiki sprzedają "akcesoria kolekcjonerskie" i na każdym opakowaniu takiego "Akcesorium" jest wyraźnie napisane, że nie należy tego w żaden sposób spożywać i że w razie przypadkowego spożycia należy się skontaktować z lekarzem. Jest też instrukcja na każdym opakowaniu jak należy takiego specyfiku używać, np jako zmiękczacza do wody w pralce itp. Na każdym opakowaniu jest napisane, że sprzedawać należy osobom pełnoletnim.

Więc sanepid może cmoknąć takich sprzedających wiecie gdzie....

Pod względem prawnym to nałożenie takiej kary jest równoważne temu jakby sanepid nałożył karę na producenta proszku do prania bo jest on szkodliwy dla zdrowia po zjedzeniu, lub gdy wciąga się go do nosa....

Jest to totalna bzdura i luka w prawie.

Druga sprawa jest taka, że nikt nikogo nie zmusza do kupowania tego g.....na, a tym bardziej do spożywania go.

 

 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska