https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ukraina: krew, chaos, anarchia?

Rozmawiał Roman Laudański
Piotr Tyma
Piotr Tyma nadesłane
Krew rodzi krew. Jeśli nie będzie rozmów, dialogu, to Ukrainę czeka wojna domowa - mówi Piotr Tyma, prezes Związku Ukraińców w Polsce.

- To kolejna bitwa wojny domowej na Ukrainie czy - jak chce prezydent Janukowycz - próba zamachu stanu?
- Próba pełzającego zamachu stanu trwa od 2010 roku, bo wtedy prezydent Janukowycz zaczął podporządkowywać sobie wszystkie sfery życia społecznego i politycznego. Teraz mamy próbę spacyfikowania opozycji i nastrojów społecznych za pomocą milicji i wojsk wewnętrznych.

- Władza grała na czas, na osłabienie opozycji?
- Absolutnie tak! To mieści się w psychologii ludzi obozu władzy, która przypomina psychologię świata kryminalnego. Szanuje się silniejszego, tego, który może komuś zagrozić. A każdy przejaw chęci dialogu, rozmów oceniany jest jako osłabienie i ustępstwo. A to składania władzę do atakowania opozycji. Gdybyśmy prześledzili to, co działo się na Majdanie od 30 listopada ubiegłego roku, to mamy do czynienia właśnie z takim postępowaniem. Najpierw uderzenie siłowe, później słowa o nadużyciach, ale... Roz mowy i zapewnienie polityków Unii Europejskiej, że siła nie będzie użyta i znowu powtarza się scenariusz siłowy.

- To wszystko skończy się masakrą?
- Jeżeli nie będzie zdecydowanych działań opinii międzynarodowej i jeśli politycy z otoczenia Janukowycza nie pogodzą się ze wzrostem nastrojów społecznych przeciwnych władzy i będą eskalować przemoc, to tak. Władza nie posiada tyle sił, żeby spacyfikować całą Ukrainę, a protestów jest dużo. W stutysięcznym Czernichowie na ulice wyszło 10 tysięcy protestujących ludzi. Wyszli widząc w telewizji przelaną krew. Widzą zabitych, brutalność policji, ale idą protestować! Widzą, co służby robiły z ludźmi od 2010 roku. To był pełzający autorytaryzm. Wszyscy odczuwali na sobie presję aparatu władzy. Ludzie są zdeterminowani. Krew rodzi krew. Jeśli nie będzie rozmów, dialogu, to Ukrainę czeka wojna domowa.

- Coraz częściej mówi się podziale Ukrainy.
- Wszystko zależy do tego, czy znajdzie się wyjście z tej sytuacji. Jeśli dojdzie do kompromisu, to będzie można powstrzymać działania obozu władzy ze wschodu i południa Ukrainy. Nastroje społeczne nie są jednoznaczne. Ludzie wcale nie chcą podziału kraju. Widać, że władzę popierają konkretne grupy obywateli. Albo przywożą do Kijowa opłaconych pracowników sfery budżetowej, albo "usportowioną" młodzież, od lat zbieraną w klubach sportowych kierowanych przez "regionałów" i byłych ludzi służb. Ale na wschodzie też rodzi się ruch protestu. Wschód nie jest jednoznacznie prorosyjski. Kluczowa jest postawa prezydenta. Jeśli powstrzyma falę przemocy, to będzie można uporządkować sytuację. Bez tego Ukrainę czeka chaos i anarchia, jaką pamiętamy z lat 1917 - 1921.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska