W ubiegłym tygodniu za pośrednictwem internetowego serwisu gospodarczego Roman Karkosik zasygnalizował, że nie jest przekonany do dalszego finansowania toruńskich żużlowców. Miliarder spod Torunia zapowiedział, że 28 marca ogłosi ostateczną decyzję, ale w tej chwili “skłania się ku rezygnacji".
Wątpliwości tłumaczył “skostniałymi przepisami związku motorowego i brakiem chęci do wewnętrznej reformy" oraz “brakiem promo- wania polskiej młodzieży i windowaniem kontraktów dla zagranicznych gwiazd". W tle jest jednak prawo do zysków z turniejów Grand Prix.
Turniej na Motoarenie jest wart przynajmniej 2,5 mln zł czystego zarobku. Toruń kupił licencję w 2009 roku na pięć lat za ponad 10 mln złotych. Miasto tylko w pierwszej edycji podzieliło się zyskami (w 2009 roku wzięło 800 tys. zł), w kolejnych trzech latach całość trafiała już na konto Unibaksu, który w zamian pokrywał koszty organizacyjne (ok. 0,5 mln zł).
Prawa do Grand Prix kończą się w tym roku, a miasto wcale nie jest przekonane do przedłużenia umowy i zastanawia się nad tańszym, ale i mniej dochodowym wariantem z mistrzostwami Europy.
Niewykluczone zresztą, że miasto, które za 5-letnie prawa do MŚ zapłaciło ponad 10 mln złotych, planuje upomnieć się o pieniądze z Grand Prix już w tym roku. Część zysków z październikowego turnieju na Motoarenie mogłaby pokryć uroczystości otwarcia nowej hali widowiskowej przy ul. Bema, w tym kilku zakontraktowanych już międzynarodowych meczów koszykarzy.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje