MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Unibax Toruń pojechał z zębem

(jp)
fot. Tomasz Gawalkiewicz/Gazeta Lubuska
Kibice Unibaksu zdążyli już zapomnieć, jak to jest czuć satysfakcję po meczu wyjazdowym Unibaksu. Torunianie przypomnieli im to uczucie w najmniej spodziewanym momencie.

Cieszyć się po porażce - to w sporcie rzecz niemal niegodna. Są jednak czasami okoliczności, w których honorowa przegrana ma większą wartość niż zwycięstwo w innym meczu. Tak właśnie możemy ocenić wyjazdowy pojedynek Unibaksu w Zielonej Górze.

Torunianie zmierzyli się na wyjeździe z głównym kandydatem do mistrzostwa. Nie mieli w składzie typowanego na lidera zespołu Rune Holty i kluczowego ogniwa drugiej linii Michaela Jepsena Jensena (z rezerw za niego udało się uzyskać 4 pkt, czyli raczej niewiele). Unibax miał za sobą kiepskie sprawdziany przed sezonem i niewielką ilość treningów na Motoarenie. Wszystkie okoliczności wskazywały na solidne lanie w Zielonej Górze.

Dwóch naszych asów

Rzeczywistość okazała się tym razem znacznie bardziej różowa od oczekiwań. Znakomicie spisali się w Zielonej Górze Adrian Miedziński i Chris Holder. Pierwszy w takiej formie będzie bezapelacyjnie liderem zespołu, drugi wreszcie pokazał wyjścia spod taśmy i zadziorność na dystansie sprzed dwóch lat. Oby Australijczyk utrzymał te cechy, gdy ruszy cykl Grand Prix.

Wynik Unibaksu mógłby być nawet lepszy, gdyby nie mizerna zdobycz Ryana Sullivana. W swoich pięciu pierwszych startach Australijczyk nie pokonał ani jednego seniora Falubazu. Pewnym usprawiedliwieniem jego postawy są sprzętowe straty, jakie poniósł w sparingach z Unią Leszno.

To dlatego menedżer Sławomir Kryjom (wielki plus za manewry taktycznie) nie do końca był zadowolony z wyniku. - Chłopcy pojechali z zębem, najlepiej jak potrafią. Nie było więc tragedii, ale jednocześnie mogło być lepiej. W każdym razie do Torunia i tak wracamy zadowoleni - podsumował.

Rola kapitana

Humory w toruńskiej ekipie zmąciła kontuzja Emila Pulczyńskiego. Juniorzy Unibaksu od pierwszych wiosennych treningów mają ogromnego pecha: upadki, poważne zatrucie pokarmowe i teraz jeszcze złamany nadgarstek Emila, który walczył naprawdę w świetnym stylu z rywalami. Teraz czeka go kilka tygodni przerwy, więc w przynajmniej dwóch najbliższych meczach do składu wskoczy Bartosz Pietrkowski.

Po meczu w obozie zielonogórskim łatwo było wyczuć niedosyt, zawodnicy. W obliczu problemów Unibaksu zawodnicy, działacze, a przede wszystkim kibice liczyli na znacznie bardziej efektowne zwycięstwo. - Dziesięć punktów to nie jest mało, w Toruniu mamy duże szanse na bonus, a możemy powalczyć o komplet punktów. Wciąż trudno mówić o atucie naszego toru, trenowaliśmy tu raptem dwa razy - starał się tłumaczyć trener Marek Cieślak, jeden z wielu debiutantów w Falubazie.

Inauguracja sezonu dla gospodarzy mogła okazać się bolesna, gdyby nie Piotr Protasiewicz, bohater Falubazu, a może i całego meczu. Przed tygodniem potłukł się dotkliwie podczas Kryterium Asów, a mimo tego zdobył 14 pkt, przegrywając tylko raz z Miedzińskim.

- Jestem zbyt doświadczonym zawodnikiem, żeby upajać się tym występem. To był tylko jeden mecz i akurat miałem swój dzień. Nawet przy przegrany startach udawało mi się odpowiednio ustawiać w pierwszym łuku. Czasami tak bywa, że człowiek robi dokładnie to, co powinien w danej chwili. W poniedziałek muszę o tym zapomnieć i myśleć o kolejnym spotkaniu - podkreślił skromnie "Pepe".

Unibax ma teraz trzy tygodnie przerwy (kolejny mecz 23 kwietnia z Betardem Wrocław w Toruniu).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska