Tuż po północy na telefon alarmowy grudziądzkiej policji zadzwonił mężczyzna oświadczając , "że chce z sobą skończyć ". Powiedział, że połknął 0,5 kilograma tabletek nasennych i przeciwbólowych popijając koniakiem.
Rozmowa oficera dyżurnego nadkom. Mirosława Korczyńskiego trwała około 30 minut. Funkcjonariusz dowiedział się, skąd dzwoni mężczyzna. Natychmiast po uzyskaniu tej informacji powiadomił pogotowie ratunkowe i wysłał na miejsce patrol policji.
- Mężczyzna zasypiał i oficer dyżurny musiał podtrzymać rozmowę, aby dowiedzieć się jak się nazywa zgłaszający. Pod koniec rozmowy dzwoniący nazywał policjanta psychologiem i doktorem - podaje nadkom. Marzena Solochewicz-Kostrzewska, oficer prasowy komendanta miejskiego policji w Grudziądzu. - Rozmowa skończyła się w momencie, kiedy dyżurny usłyszał od mężczyzny informację, że "ktoś w czerwonej kurtce" wszedł do jego domu. Był to jeden z ratowników medycznych.
Zaopiekowali się mężczyzną i zabrali do szpitala. Nadal jest pod opieką lekarzy.
Na podłodze w mieszkaniu policjanci znaleźli kilka pustych opakowań po silnych środkach przeciwbólowych.
Więcej o dyżurnym oficerze, który uratował już trzeciego potencjalnego samobójcę czytaj jutro w "Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »