„Ra-ssi-ja, Ra-ssi-ja” - wbija się w głowę właściwie zawsze, gdy rozgrywany jest mecz mundialu. Tym razem skandowanie niosło się na stadionie Fiszt w Soczi. Zagłuszało wszystko i wszystkich w sobotni wieczór. Gdy jednak Rosjanie cichli, skupiając się na rywalizacji, prym wiodła spora grupa kibiców z Urugwaju. Nie było szans, żeby Edinson Cavani usłyszał oddalonego 50 metrów Luisa Suareza, który dodatkowo machał rękami.
Ale oni i tak rozumieją się bez słów. Przed starciem w 1/8 finału Suarez asystował Cavaniemu 11 razy. Kolejny już w siódmej minucie sobotniego spotkania z Portugalią. Najpierw napastnik Paris Saint-Germain przerzucił piłkę do gacza FC Barcelona, po czym pognał w pole karne. W tym czasie Suarez zwiódł Ricardo Pereirę i dośrodkował idealnie na głowę partnera.
- Rui Patricio mógł zachować się lepiej, ale co nas to obchodzi? - pytał uśmiechnięty kibic, przystrojony w biało-błękitną perukę. Przy drugim golu, w 62. min. Suarez aż takiego udziału nie miał, choć skupił na sobie uwagę rywali, pozwalając Cavaniemu znów wyprowadzić zespół na prowadzenie, po wyrównującej bramce Pepe w 55. min.
- Cavani to supersnajper, ale widziałeś, co robił Suarez? Nie tylko w tej akcji. Rył boisko jak dzik, „verraco”! - dodał fan.
Nic dziwnego, że po ostatnim gwizdku sędziego błyskawicznie styrany padł na murawę. Kto był blisko Cavaniego, ten podszedł do niego, by przybić piątkę i pogratulować dwóch goli, dzięki którym Urugwaj zagra w ćwierćfinale. Ale rezerwowi, którzy weszli na boisko z ławki poszli w kierunku Suareza. Ten utonął w objęciach czterech z nich. Dopiero później poszedł wyściskać Cavaniego, a po kolejnych minutach razem z drużyną podszedł po trybunę z Urugwajczykami.
- Wskoczył Diego Godinowi na plecy i śpiewał razem z nami! Mimo wyczerpania. Jest szalony, el loco! - nie dowierzał fan Suareza, klepiąc się w przedramię, na którym ma wytatuowanego swoje idola.
Skąd takie zafascynowanie? - Jest jednym z nas. Zwykłym chłopakiem z ulicy, w domu mu się nie przelewało. Mimo tego, że dziś jest gwiazdą, pozostał sobą - tłumaczył Urugwajczyk z Salto, miasta, w którym 31 lat temu urodził się Suarez.
Pozostanie sobą w przypadku gracza Barcelony ma też ciemną stronę. Pamiętamy gdy gryzł przeciwników podczas spotkań. Albo jak wielokrotne symulował, że był faulowany. Jak w końcówce pierwszej połowy sobotniego spotkania. Czekając na zagraną góra piłkę, wskoczył na niego Raphael Guerreiro. Lekko oparł rękę o jego plecy. Suarez leżał na murawie trzy minuty, trzymając się za kark i głowę.
Kiedy wstał, nie zrezygnował z przekonywania sędziego, że ten się pomylił. Zresztą nie ma chyba akcji, w której Urugwajczyk nie machałby rękoma. Zwłaszcza, gdy straci piłkę. W meczu z Portugalią też to robił. Do tego non stop podpowiadał kolegom. Jakby pokazywał im, kiedy zastosować „niski pressing”.
- Po meczu z Egiptem niektórzy go krytykowali, że był jak muł, spowalniał grę. Może trochę, ale z każdym meczem gra lepiej. Przekonasz się - zapowiadał jeszcze przed meczem Urugwajczyk z bujną siwą brodą i z czymś w stylu wieńca laurowego na łysej jak kolano głowie.
Przekonałem się. Jego jakby sfrustrowana i zmęczona twarz wydaje się tylko pozorem. Albo może niewinnym oszustwem. Jak przy rzucie rożnym, gdy oparty o kolana próbował zmniejszyć czujność Portugalczyków. Innym razem w podobny sposób oszukał rywali, dając znać koledze z drużyny, by mu nie podawał, bo musi odpocząć. Gdy przeciwnik odpuścił, Suarez ruszył na pełnym gazie.
Takim samym z jakim stosował pressing na połowie Portugalczyków i to mimo prowadzenia. To tam harował za dwóch. Z pochyloną głową i zgarbiony. Zupełnie z inną postawą niż Cristiano Ronaldo. Choć gdy przy piłce był jeden lub drugi, to trybuny ożywały, to jednak większa wrzawa na stadionie w Soczi powstawała, kiedy przy piłce był Portugalczyk. Tyle że brawa mieszały się z buczeniem i gwiazdami.
Wyjątkiem były okolice 70. min, gdy Cavani doznał kontuzji. Portugalia wciąż przegrywała 1:2. Ronaldo zamiast gestami wyrażać niezadowolenie, wsparł ramieniem napastnika PSG i sprowadził go z boiska najkrótszą drogą. Więcej czasu nie przełożyło się na gola. Najlepszy gracz na świecie wrócił już do domu. Z kolei Suarez ma szansę na medal mistrzostw świata. Najpierw, 6 lipca w ćwierćfinale, Urugwaj musi ograć Francję. Pytanie, czy z Cavanim.