Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urugwaj - Portugalia, czyli sztuczki Luisa Suareza lepsze od Cristiano Ronaldo

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Luis Suarez w meczu z Portugalią gola nie strzelił, ale miał jedną asystę i pięć kluczowych podań.
Luis Suarez w meczu z Portugalią gola nie strzelił, ale miał jedną asystę i pięć kluczowych podań. Bartek Syta/Polska Press
Podczas meczu 1/8 finału między Urugwajem a Portugalią największa wrzawa była, gdy piłkę przy nodze miał Cristiano Ronaldo. Bohaterem meczu został Edinson Cavani, który strzelił dwa gole. Jednak mogłoby mu się to nie udać bez Luisa Suareza.

„Ra-ssi-ja, Ra-ssi-ja” - wbija się w głowę właściwie zawsze, gdy rozgrywany jest mecz mundialu. Tym razem skandowanie niosło się na stadionie Fiszt w Soczi. Zagłuszało wszystko i wszystkich w sobotni wieczór. Gdy jednak Rosjanie cichli, skupiając się na rywalizacji, prym wiodła spora grupa kibiców z Urugwaju. Nie było szans, żeby Edinson Cavani usłyszał oddalonego 50 metrów Luisa Suareza, który dodatkowo machał rękami.

Ale oni i tak rozumieją się bez słów. Przed starciem w 1/8 finału Suarez asystował Cavaniemu 11 razy. Kolejny już w siódmej minucie sobotniego spotkania z Portugalią. Najpierw napastnik Paris Saint-Germain przerzucił piłkę do gacza FC Barcelona, po czym pognał w pole karne. W tym czasie Suarez zwiódł Ricardo Pereirę i dośrodkował idealnie na głowę partnera.

- Rui Patricio mógł zachować się lepiej, ale co nas to obchodzi? - pytał uśmiechnięty kibic, przystrojony w biało-błękitną perukę. Przy drugim golu, w 62. min. Suarez aż takiego udziału nie miał, choć skupił na sobie uwagę rywali, pozwalając Cavaniemu znów wyprowadzić zespół na prowadzenie, po wyrównującej bramce Pepe w 55. min.

- Cavani to supersnajper, ale widziałeś, co robił Suarez? Nie tylko w tej akcji. Rył boisko jak dzik, „verraco”! - dodał fan.

Nic dziwnego, że po ostatnim gwizdku sędziego błyskawicznie styrany padł na murawę. Kto był blisko Cavaniego, ten podszedł do niego, by przybić piątkę i pogratulować dwóch goli, dzięki którym Urugwaj zagra w ćwierćfinale. Ale rezerwowi, którzy weszli na boisko z ławki poszli w kierunku Suareza. Ten utonął w objęciach czterech z nich. Dopiero później poszedł wyściskać Cavaniego, a po kolejnych minutach razem z drużyną podszedł po trybunę z Urugwajczykami.

- Wskoczył Diego Godinowi na plecy i śpiewał razem z nami! Mimo wyczerpania. Jest szalony, el loco! - nie dowierzał fan Suareza, klepiąc się w przedramię, na którym ma wytatuowanego swoje idola.

Skąd takie zafascynowanie? - Jest jednym z nas. Zwykłym chłopakiem z ulicy, w domu mu się nie przelewało. Mimo tego, że dziś jest gwiazdą, pozostał sobą - tłumaczył Urugwajczyk z Salto, miasta, w którym 31 lat temu urodził się Suarez.

Pozostanie sobą w przypadku gracza Barcelony ma też ciemną stronę. Pamiętamy gdy gryzł przeciwników podczas spotkań. Albo jak wielokrotne symulował, że był faulowany. Jak w końcówce pierwszej połowy sobotniego spotkania. Czekając na zagraną góra piłkę, wskoczył na niego Raphael Guerreiro. Lekko oparł rękę o jego plecy. Suarez leżał na murawie trzy minuty, trzymając się za kark i głowę.

Kiedy wstał, nie zrezygnował z przekonywania sędziego, że ten się pomylił. Zresztą nie ma chyba akcji, w której Urugwajczyk nie machałby rękoma. Zwłaszcza, gdy straci piłkę. W meczu z Portugalią też to robił. Do tego non stop podpowiadał kolegom. Jakby pokazywał im, kiedy zastosować „niski pressing”.

- Po meczu z Egiptem niektórzy go krytykowali, że był jak muł, spowalniał grę. Może trochę, ale z każdym meczem gra lepiej. Przekonasz się - zapowiadał jeszcze przed meczem Urugwajczyk z bujną siwą brodą i z czymś w stylu wieńca laurowego na łysej jak kolano głowie.

Przekonałem się. Jego jakby sfrustrowana i zmęczona twarz wydaje się tylko pozorem. Albo może niewinnym oszustwem. Jak przy rzucie rożnym, gdy oparty o kolana próbował zmniejszyć czujność Portugalczyków. Innym razem w podobny sposób oszukał rywali, dając znać koledze z drużyny, by mu nie podawał, bo musi odpocząć. Gdy przeciwnik odpuścił, Suarez ruszył na pełnym gazie.

Takim samym z jakim stosował pressing na połowie Portugalczyków i to mimo prowadzenia. To tam harował za dwóch. Z pochyloną głową i zgarbiony. Zupełnie z inną postawą niż Cristiano Ronaldo. Choć gdy przy piłce był jeden lub drugi, to trybuny ożywały, to jednak większa wrzawa na stadionie w Soczi powstawała, kiedy przy piłce był Portugalczyk. Tyle że brawa mieszały się z buczeniem i gwiazdami.

Wyjątkiem były okolice 70. min, gdy Cavani doznał kontuzji. Portugalia wciąż przegrywała 1:2. Ronaldo zamiast gestami wyrażać niezadowolenie, wsparł ramieniem napastnika PSG i sprowadził go z boiska najkrótszą drogą. Więcej czasu nie przełożyło się na gola. Najlepszy gracz na świecie wrócił już do domu. Z kolei Suarez ma szansę na medal mistrzostw świata. Najpierw, 6 lipca w ćwierćfinale, Urugwaj musi ograć Francję. Pytanie, czy z Cavanim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Urugwaj - Portugalia, czyli sztuczki Luisa Suareza lepsze od Cristiano Ronaldo - Portal i.pl

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska