- Tak będzie we wszystkich miastach wojewódzkich. Nasz głos musi być usłyszany przez Niemców, bo wprowadzają dyktat pogrążający polskich przewoźników i nie tylko - wyjaśnia Dionizy Woźny, prezes Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych w Bydgoszczy. - Czekamy na decyzję Komisji Europejskiej w sprawie Niemiec. Podobnie na tę decyzję czekają Francuzi i Włosi, ale w innym niż my kontekście - oni także chcą wprowadzić obowiązek przestrzegania płacy minimalnej.
Ciężarówki wyruszą w poniedziałek o godz. 14.00 z alei Jana Pawła II (ustawione będą od węzła Stryszek do bydgoskiego lotniska), pojadą przez rondo Toruńskie, ulicę Wyszyńskiego do Modrzewiowej i z powrotem. Zakończenie protestu o godz. 16.00. Spodziewane są utrudnienia w ruchu, bo kawalkada pojazdów pojedzie z minimalną prędkością.
25 marca Komisja Europejska ma podjąć decyzję w sprawie złożonego na jej ręce protestu przewoźników wschodnioeuropejskich, także rumuńskich, litewskich, łotewskich i estońskich. - Niemcy odpowiedzieli Brukseli już 3 marca, ale nie znamy treści tego oświadczenia. Jest tajne - skarży się Woźny.
Niemcy ustalili płacę minimalną na 8,5 euro. Dotyczy także wszystkich kierowców przejeżdżających przez Niemcy. Pracodawcy muszą jej przestrzegać, bo grożą im drakońskie kary. Polscy przewoźnicy uważają, że takie stawki ich pogrążą. Według nich, Niemcy walczą w ten sposób z konkurencją.
Czytaj e-wydanie »