Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Australii mówili o niej "ta uparta Polka"

RENATA KUDEŁ
Z Polski przywiozła na Antypody nie tylko błogosławieństwo rodziców, drżących o to, by nic się jej nie stało tak daleko od domu. Wzięła z sobą także flagę ziemi dobrzyńskiej, z której pochodzi. - Zaproponował mi to nasz wiceburmistrz Ryszard Bartoszewski - mówi Ewelina.
Z Polski przywiozła na Antypody nie tylko błogosławieństwo rodziców, drżących o to, by nic się jej nie stało tak daleko od domu. Wzięła z sobą także flagę ziemi dobrzyńskiej, z której pochodzi. - Zaproponował mi to nasz wiceburmistrz Ryszard Bartoszewski - mówi Ewelina.
Z flagą ziemi dobrzyńskiej przemierzyła Antypody wzdłuż i wszerz. Widziała tam wiele pięknych miejsc, ale wciąż uważa, że Góra Zamkowa nad Wisłą nie ma sobie równych.

To był najbardziej dramatyczny dzień jej pobytu w Australii. Najpierw dostała przykrą wiadomość z Europy. Żeby zapomnieć o tym, co usłyszała, zdecydowała się na skok ze spadochronem z wysokości 14 tys. stóp. Tego samego dnia okradziono ją w autobusie ze wszystkiego, co miała. - Pomyślałam wtedy: "Co nas nie zabije, to nas wzmocni!" i uczyniłam z tego moją dewizę - mówi Ewelina Wachnicka z Dobrzynia nad Wisłą.

Nie była to jednak dla niej pierwsza próba sił z losem. Szkołę życia dostała też w Anglii. Wyszła z niej zwycięsko.

Zwykła dziewczyna

Ewelina jest zaskoczona propozycją rozmowy: - Ale o czym ja mogę mówić? Jestem zwykłą dziewczyną, która kocha podróże... - mówi o sobie. Zwykła dziewczyna z Dobrzynia nad Wisłą (prosi, żeby to koniecznie podkreślić - z Dobrzynia nad Wisłą, a nie z Golubia-Dobrzynia, bo zdarza się, że ludzie mylą te dwie miejscowości) po skończeniu podstawówki została uczennicą "Konopnickiej" - prestiżowego liceum we Włocławku.

- W szkole niczym się nie wyróżniałam - twierdzi. - Miałam kompleksy.

Uczyła się dobrze, ale nie na tyle, żeby dostać się na wymarzoną psychologię. Idąc za głosem rozsądku zdecydowała się złożyć papiery na Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, gdzie studiowała jej starsza siostra. Przez pierwsze dwa lata wstydziła się przyznawać, co studiuje. Ludzie najczęściej reagowali dziwnie. Towaroznawstwo? A co to za studia? Sama też nie do końca potrafiła się w tej dziedzinie odnaleźć.

Już wówczas była wytrawnym pielgrzymem. Jako osoba wierząca wielokrotnie brała udział w wyprawach tego rodzaju. Pielgrzymowała na spotkania Wspólnoty Taize do Lizbony, Hamburga, Mediolanu, Zagrzebia. Miała też już za sobą swoją pierwszą samodzielną wyprawę - pieszą pielgrzymkę z Suwałk do Wilna. - Rodzice byli przerażeni, czy dam sobie radę. W grupie pielgrzymów nikogo nie znałam, byłam najmłodsza. Ale udało się.

Grecka przygoda
Postanowiła inwestować w znajomość angielskiego. Jeszcze zanim biegle zaczęła mówić w tym języku, wyjechała studiować przez pół roku do Grecji. Pomógł jej w tym program "Erasmus", wiążący się z wymianą studencką między uczelniami.

- To było jak zderzenie "Titanica" z górą lodową - wspomina.

Trafiła do Grecji podczas strajków studenckich i nikt nie miał głowy, żeby zająć się dziewczyną z Polski. Przez dwa tygodnie żyła w niepewności, czy nie będzie musiała wracać na uczelnię z niczym, ale sytuacja unormowała się i rozpoczęła naukę oraz pracę w rządowym laboratorium. - To był dla mnie szok językowy i przede wszystkim kulturowy.

Wierzy, że dzięki temu, co spotkało ją w Grecji, nabrała pewności siebie. - Rodzina, dom, znajomi byli daleko. To była trudna, ale fantastyczna lekcja samodzielności. Poznałam tam fantastycznych ludzi, czułam się doceniona i jako studentka z dalekiej Polski i jako kobieta. Grecy są szalenie mili, gościnni. Podziwiali mnie i podkreślali, że jestem niezależna. "Taka drobna dziewczyna, a ma w sobie siłę" - mówili.

Będąc poza granicami Polski widziała, jak traktowani są Polacy, że niektórzy swoim zachowaniem nie przynoszą krajowi chwały. - Bardzo chciałam udowodnić, że Polki są mądre i niezależne.

Praca w Anglii
Wróciła z Grecji do Olsztyna już jako zupełnie inny człowiek. Co ciekawe - "niechciane" towaroznawstwo okazało się fantastyczną dziedziną, która zaczęła ją pochłaniać.

- Wiedziałam, że poza nauką muszę realizować swoje pasje, spełniać marzenia - mówi Ewelina.

Jednym z nich była podróż do Australii. - To była karkołomna decyzja, wymagała radykalnych zmian w moim życiu. Wiedząc, że w Sydney, w sierpniu 2008 roku, odbędą się Światowe Dni Młodzieży, chciałam pogodzić pielgrzymkę ze zwiedzaniem tego kontynentu. Musiałam tylko znaleźć na to pieniądze, absolutnie przerastające moje możliwości - mówi Ewelina.

Wbrew rodzicom postanowiła na rok przerwać naukę i wyjechać do Anglii, do pracy. Zatrzymała się u siostry, która mieszka w okolicach Liverpoolu. Początki były bardzo trudne. Znów "Titanic" zderzył się z górą lodową. Pytanie tylko, czy znów, tak jak w

Grecji, podoła, nie pójdzie na dno?

- Naprawdę nie było łatwo. Nie przypuszczałam, że tak ciężko żyje się Polakom w Anglii, że emigracja jest też szara i smutna - twierdzi.

Ręce mi się trzęsły
Przez pewien czas pracowała na poczcie, sortowała listy. Ze wszelkich sił starała się dostać pracę w jakimś laboratorium. W końcu trafiła do koncernu farmaceutycznego, stała przy taśmie. Sama nie wie, jak to się stało, że pewnego dnia, w stołówce, odważyła się podejść do jednego z szefów działu kontroli jakości.
- Ręce mi się trochę trzęsły, ale podałam mu moje CV prosząc, abym mogła robić w tej firmie coś innego, abym mogłam wykorzystać mój potencjał. Wszyscy patrzyli na mnie jak na dziwoląga, jedni podziwiali za odwagę, inni pukali się w głowę i mówili " kamikadze". Ja też nie wiedziałam, czy przypadkiem ten człowiek nie odwróci się do mnie plecami, czy mnie nie zignoruje. Nie wiem, co mną kierowało, jaka desperacja! Żebym choć umalowana była! Stałam przed nim w firmowym stroju, w czepku naciągniętym na głowę...

Potem nastąpiły trzy najpiękniejsze miesiące podczas jej pobytu w Anglii. Zatrudniono ją w laboratorium na trzy miesiące - bo tyle czasu zostało do jej wyjazdu do Australii. Pracowała w świetnym zespole młodych ludzi z wielu stron świata. Ewelina przyznaje, że wiele się nauczyła podczas tych trzech miesięcy, zawarła wiele znajomości z życzliwymi jej ludźmi. Pracodawca widząc, że całkowicie oddaje się pracy, chciał ją zatrzymać. Dostała propozycję stałego zatrudnienia.

A Australia?
- Nie chciałam zrezygnować z podróży, z marzeń. Powiedziałam o tym mojemu szefowi, który okazał się... Australijczykiem! Dał mi wówczas wiele dobrych rad oraz zapewnił, że jeśli tylko będę w potrzebie, pomoże mi. Myślałam, że nie będę musiała skorzystać z tej pomocy - przyznaje.

Podczas XXII Światowych Dni Młodzieży w Sydney była wolontariuszką. Tak jak i pół miliona ludzi słuchała - na hipodromie Randwick - słów papieża Benedykta XVI podczas mszy świętej. - To niezapomniane przeżycie, choć w mojej pamięci głęboko tkwią spotkania z młodzieżą naszego papieża - twierdzi.

Po Australii wszędzie poruszała się z aparatem fotograficznym. Wchodziła tam, gdzie inni turyści wejść nie chcieli. W jednej z grup, z którą wyruszyła do Alice Springs okrzyknięto ją "tą upartą Polką".

- Flaga ziemi dobrzyńskiej budziła wielkie zainteresowanie - przyznaje Ewelina. - Musiałam wielokrotnie tłumaczyć, Polska leży w sercu Europy, a to nie jest flaga narodowa, lecz mojego regionu. Podczas pobytu w Melbourne bardzo przeżyłam spotkanie z Polonią. W jednym z polskich kościołów, na zakończenie takiego spotkania, zaśpiewano "Boże, coś Polskę". Nikt nie krył wzruszenia.

Poza wielkimi aglomeracjami, które zwiedzała, uparta Polka fotografowała niemal każdy kwiatek. Po kilku dniach jej towarzysze podróży (wykupywała kilka razy takie grupowe wypady) przestawali się dziwić, że kładzie się na ziemi, by sfotografować mrówkę.

Czy można zjeść mrówkę?
- Byliśmy w lesie tropikalnym - wspomina. - Przewodnik mówi nam, że są tu jadalne mrówki. Nikt nie chciał spróbować, ale ja się skusiłam. Nie jada się całej mrówki, tylko jej brzuszek. Ma smak limonki!

Ewelina twierdzi, że na tym kontynencie musiała przełamać wiele swoich lęków. - nurkowała w Wielkiej Rafie Koralowej, choć się bała, dotykała węży, co wcześniej było dla niej niewyobrażalne, jeździła pierwszy raz w życiu na skuterze, a nawet się zgubiła podczas jednej z takich samotnych wypraw.

Po półtoramiesięcznym pobycie w Australii otrzymała "dołującą" wiadomość z Europy. Postanowiła ją "zabić" dużą dawką adrenaliny. Znów zrobiła coś po raz pierwszy w życiu - skoczyła ze spadochronem, w asyście instruktora, z 14 tys. stóp.
- Z tego, co robię, zdałam sobie sprawę dopiero na kilka sekund przed skokiem. Byłam przerażona, ale nie mogłam się już wycofać - wspomina. - Po wylądowaniu leżałam na trawie i nie mogłam przestać się śmiać. Czułam, że złe emocje i smutne myśli mam za sobą, wszystko to gdzieś ze mnie spłynęło. Tyle że nie był to koniec emocji tego dnia. Z luku autobusu, którym jechałam, ukradziono plecak z całym moim dobytkiem. Najbardziej żal mi zdjęć, ale zostałam dosłownie w tym, co miałam na sobie i podręczną torbą. W pierwszej chwili byłam przerażona. Przydał się wówczas kontakt z moim angielskim szefem, zadziałał natychmiast.

Z powodu kradzieży musiała zrezygnować z wymarzonej podróży do Nowej Zelandii. Sporo pieniędzy przeznaczyła na kupno nowego ekwipunku.

Jeszcze tam wrócę
- Dlatego muszę powrócić na Antypody - mówi Ewelina. Na razie wróciła do Olsztyna, by dokończyć studia. Ma ambitne plany co do pracy magisterskiej, chce na trzy miesiące, znów w ramach "Erasmusa" wyjechać do Finlandii i tam postudiować.

A plany podróżnicze? Są jeszcze bardziej ambitne - byle tylko udało się zarobić pieniądze na ich realizację. A wiec jeśli się uda, to w planach Eweliny jest Afryka. I wielkie, greckie wesele jej przyjaciół, na które, jak liczy, być może ktoś ją zaprosi. Nic jednak nie zmąci radości, gdy wraca do domu i idzie na Górę Zamkową, jej ulubione miejsce w Dobrzyniu nad Wisłą.

Za naszym pośrednictwem Ewelina chciała podziękować rodzicom, siostrom i Anecie za wsparcie i tolerowanie jej najbardziej szalonych pomysłów na życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska