Zobacz wideo: Smaki Kujaw i Pomorza - Sezon 4 odcinek 22

Jak uzasadnia potrzebę konsolidacji szpitali rektor? Przypomnijmy, projekt restrukturyzacji powierzono Pawłowi Pobrotynowi, lekarzowi ginekologowi-położnikowi, który we Wrocławiu przez 15 lat odpowiadał za Uniwersytecki Szpital Kliniczny (złożył rezygnację ze stanowiska).
To Cię może też zainteresować
- Mniej miejsc parkingowych w centrum Bydgoszczy. Auta nie zaparkujemy na Rybim Rynku
- Fuzja szpitali Jurasza i Biziela. Bez opinii Rady Collegium Medicum się nie obejdzie
- Matka zostawiła dwie córki przy autostradzie pod Grudziądzem. - Byłam roztargniona
- Gorszące sceny w Bydgoszczy. Rowerzysta obnażał się przed przechodniami
Rektor zapowiada, między innymi, połączenie jednostek usługowych działających w obu szpitalach, w tym powstanie jednego zespołu zarządczo-administracyjnego i istotne ograniczenie kosztów stałych ponoszonych przez dwie oddzielnie działające placówki.
Jest to o tyle ciekawe, że jak można wywnioskować z wypowiedzi szefostwa Biziela, akurat wydatki administracyjne nie stanowią istotnego obciążenia dla działalności Biziela i ewentualne oszczędności w tym obszarze poprawią nieznacznie sytuację finansową szpitala.
- Z jednej strony, ciągle widzimy światełko w tunelu i mamy nadzieję, że do konsolidacji nie dojdzie. Z drugiej – to trzeba powiedzieć - w szpitalu jest panika. Lekarze i pielęgniarki są w innej sytuacji. Lekarze zwykle pracują w kilku miejscach, zawsze mogą zwiększyć liczbę godzin w innym szpitalu czy we własnej praktyce. Pielęgniarki są wszędzie poszukiwane, więc też nie mają większych obaw. Ale pion administracyjny, to co innego. W obecnej sytuacji, gdy wszystko jest coraz droższe, a ktoś ma kredyty do spłacenia, widmo zwolnienia z pracy przeraża – mówi nam jeden z pracowników Biziela.
Co ciekawe, rektor UMK zapewnia, że dostęp do usług medycznych nie zostanie ograniczony, a dobro pacjentów jest główną przesłanką, jaką kieruje się uczelnia przy zmianach w szpitalach uniwersyteckich. Jednocześnie zapowiada „wyeliminowanie zjawiska dublowania działalności medycznej w jednostkach, należących do tego samego właściciela”. Jak ma się w ten sposób nie zmniejszyć dostępność usług medycznych, nie wiadomo.
- Atmosfera wyczekiwania to najgorsze czego potrzebujemy. Ludzie dopowiadają sobie i wyobrażają różne rzeczy. Część zaczęła już przeglądać oferty pracy i sprawdzać warunki i okresy wypowiedzenia, bo nikt nie chce zostać na lodzie - mówi nam pracownik szpitala. - Możemy stracić część fachowców z długoletnim stażem i ciężko będzie ich zastąpić, nawet gdy zapadnie decyzja o tym, że konsolidacji nie będzie. Ta tymczasowość jest fatalna.
Do "Expressu Bydgoskiego" dotarły informacje, że części kadry ma proponować się inne wynagrodzenie i zasady współpracy, tak ma być z całym działem IT (tej informacji nie udało nam się potwierdzić w szpitalu). - By ciąć koszty, grzebie się lekarzom w kontraktach, jako że jesteśmy szpitalem uniwersyteckim, sprawdza się liczbę i jakość publikacji naukowych. Gdy jest ich zbyt mało, można dostać obniżkę pensji. To też nie wpływa dobrze na klimat w pracy - zauważa nasz rozmówca.
Jak się wydaje decydujący głos w sprawie konsolidacji, zapowiedział to zresztą sam rektor UMK, będzie miała opinia Rady Collegium Medicum UMK. Dotychczas większość w radzie w sposób mniej lub bardziej otwarty deklarowała, że pomysłu nie poprze. Czy bydgoscy medycy będą w swych wyborach konsekwentni?