Cierpiący na schizofrenię kuzyn pani Wiesławy dostał wczoraj skierowanie do Kliniki psychiatrii przy ulicy Kurpińskiego, należącej do Szpitala Uniwersyteckiego im. Jurasza. - Około godziny 9 rano karetka dowiozła kuzyna na miejsce - relacjonuje bydgoszczanka.
Informacje z Bydgoszczy na www.pomorska.pl/bydgoszcz
Niestety, po chwili okazało się, że mężczyzna nie może być przyjęty. - Ratownicy medyczni sami nie potrafili nam wyjaśnić, dlaczego - kontynuuje pani Wiesława. - Podobno chodziło o jakiś spór między dyrektorem Szpitala im. Jurasza a psychiatrami.
Pacjent został więc odwieziony na izbę przyjęć "Jurasza". Ale tam także odmówiono przyjęcia go. - Jeden z lekarzy powiedział, że z tym skierowaniem powinniśmy udać się... na Kurpińskiego - opowiada pani Wiesława.
Chory na schizofrenię pacjent krążył między szpitalem a Kliniką psychiatrii kilka razy. W końcu jego opiekunka zdenerwowała się i około godziny 13 poprosiła o spotkanie z Jarosławem Kozerą, szefem Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza. - Dyrektor zapewnił, że w ciągu godziny kuzyn zostanie przewieziony na Kurpińskiego - mówi kobieta.
Stało się jednak inaczej. Późnym popołudniem mężczyznę przyjęto ostatecznie w "Juraszu".
Tymczasem Kamila Wiecińska, rzecznik prasowy szpitali uniwersyteckich w Bydgoszczy, przyznaje, że ostry dyżur psychiatryczny wstrzymano na jeden dzień - był to poniedziałek. Powodem były sprawy finansowe. Jak informuje, w ocenie dyrekcji żądania psychiatrów okazały się zbyt wygórowane. - Jednak wczoraj dyrektor doszedł do porozumienia z lekarzami i dyżury wróciły - wyjaśnia.
Innego zdania jest prof. Aleksander Araszkiewicz, kierownik kliniki. - Dzisiaj wracamy do rozmów z dyrekcją - tłumaczy. - Tak naprawdę umowa pełnienia dyżurów skończyła się w niedzielę, ale uzyskałem zgodę, by kadra pracowała jeszcze do wczoraj.
Dlaczego zatem z Kliniki psychiatrii przy ulicy Kurpińskiego odesłano pacjenta na izbę przyjęć "Jurasza"? - Jak tylko poznam nazwisko lekarza, który odmówił przyjęcia tego mężczyzny, wyciągnę konsekwencje - zapowiada Jarosław Kozera. - Rano w klinice było 17 specjalistów - dodaje.
Dyrektor zaprzecza, jakoby rozmawiał z opiekunką chorego na schizofrenię pacjenta. - W tym czasie miałem spotkanie - kwituje.
Udostępnij