Użycie przemocy i bezprawne przetrzymywanie dokumentów tożsamości należących do kilkunastu obywateli Republiki Wietnamu - to zarzuty, które znalazły się w prokuratorskim akcie oskarżenia.
Sprawa trafiła już do bydgoskiego sądu rejonowego. Na ławie oskarżonych zasiadł Maciej P., szef bydgoskiej szwalni „M.-P.” (pełna nazwa do wiadomości redakcji), która mieści się na osiedlu Szwederowo.
W akcie oskarżenia znalazły się te zarzuty, które nie były przedmiotem umorzenia postępowania. Bo pierwotnie oskarżenia wobec P. były o wiele poważniejsze. Bydgoscy śledczy badali, czy w firmie Macieja P. łamano prawa człowieka.- Sprawa została umorzona w zakresie zarzutów o handel ludźmi - wyjaśnia prok. Włodzimierz Marszałkowski, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe. - Nie dopatrzono się znamion tego przestępstwa.
W 2012 roku z terenu firmy P. uciekło 14 najemnych pracowników. Wszyscy byli obywatelami wietnamskimi. Znaleźli schronienie w fundacji La Strada przeciwdziałającej handlowi ludźmi w Polsce. Działaczom tejże organizacji powiedzieli, że w Bydgoszczy mieli być wykorzystywani i bezprawnie przetrzymywani w przedsiębiorstwie odzieżowym.
Czytaj: Wietnamczycy uciekli z bydgoskiej szwalni Mat-Pol. Dlaczego? Sprawę badają śledczy
Śledztwo, które po zgłoszeniu sprawy przez fundację rozpoczęło się w Bydgoszczy, trwało długo. Śledczy musieli korespondować z policją i innymi instytucjami w odległym Wietnamie, skąd pochodzą poszkodowani.
Dokumenty, o które wnioskowała bydgoska prokuratura, dotarły wreszcie pod koniec ubiegłego roku. Były to przede wszystkim dowody potwierdzające tożsamość byłych pracowników szwalni.- Obcokrajowcy, którzy trafiają do Polski w poszukiwaniu dobrej pracy, z reguły znajdują się w dramatycznym położeniu - wyjaśnia Patrycja Szeląg, pracownik fundacji La Strada. - Pamiętajmy, że muszą zarobić na siebie, a by móc w ogóle przyjechać do naszego kraju, większość strasznie się zadłuża. Są zdesperowani, bo te długi - prawdziwe lub częściej wymuszone przez ich rodaków w ojczyźnie - idą często w tysiące dolarów.
Zarzuty, które usłyszał Maciej P., są zagrożone karą do dwóch lat więzienia. Próbowaliśmy się wczoraj z nim skontaktować, by skomentował sprawę. Telefon jednak nie odpowiadał.
Natomiast po ucieczce pracowników Maciej P. mówił: - To wszystko stek kłamstw, które mają mnie pogrążyć. Wietnamczycy, którzy pracowali w moim zakładzie, mieli swobodę - kiedy chcieli, opuszczali teren szwalni.
P. jest nie tylko biznesmenem. Zaangażował się również politycznie. Był między innymi współtwórcą programu gospodarczego partii Polska Jest Najważniejsza. W 2011 roku bez powodzenia kandydował z Bydgoszczy w wyborach parlamentarnych.