https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W bydgoskim szpitalu dziecięcym obowiązuje całkowity zakaz odwiedzin i przebywania z najmłodszymi pacjentami

Hanna Walenczykowska
Tomasz Czachorowski/archiwum
W bydgoskim Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym rodzice nie mogą towarzyszyć nawet najmłodszym pacjentom. Opiekunowie opowiadają rozdzierające serce historie o braku kontaktu z maluchami. - Nie łamiemy żadnego prawa, postępujemy zgodnie z przepisami i logiką – mówi dyrektor szpitala, deklarując zrozumienie emocji rodziców.

- Zwracam się z prośbą o zwrócenie uwagi bydgoszczan, jak i władz miasta na problem jawnego pogwałcenia praw dziecka w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym w Bydgoszczy – informuje nas mieszkanka Bydgoszczy. - Z uwagi na obecną sytuację epidemiologiczną, dyrekcja szpitala podjęła decyzję o całkowitym braku możliwości odwiedzin i pobytu z dzieckiem na oddziale w czasie hospitalizacji. Decyzja taka została podjęta wewnętrznie i nie znajduje uzasadnienia w odgórnych nakazach epidemiologicznych.

Bydgoszczanka dodaje, że w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1, jak i szpitalu zakaźnym, opiekun może być przy dziecku.
- Brak możliwości pozostania rodzica lub opiekuna przy dziecku w czasie hospitalizacji jest ogromnym czynnikiem stresowym, utrudnia powrót do zdrowia, a co więcej, nie znajduje uzasadnienia naukowego i jest trudne do zaakceptowania przez personel szpitala – podkreśla nasza Czytelniczka i dodaje, że na oddziale pediatrii same zostają półtoraroczne dzieci, które płaczą cały dzień. Personel jest przerażony. Czy kogoś może to dziwić?

Dla dobra wszystkich chorych dzieci

W Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym dowiedzieliśmy się, że nie jest on jedyny w kraju, w którym wprowadzono całkowity zakaz odwiedzin.

- Nie łamiemy żadnego prawa, postępujemy zgodnie z przepisami i logiką – oświadcza Edward Hartwich, dyrektor szpitala. - Znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji, w której każdy różnie ocenia ryzyko. Staramy się maksymalnie zabezpieczyć szpital przed koronawirusem. Robimy to po to, by zapewnić kontynuację działalności szpitala.

Edward Hartwich przypomina, że bydgoski szpital jest wielospecjalistyczny. Zatem leczy się w nim najmłodszych pacjentów o obniżonej odporności organizmu, dla których dodatkowe zakażenie mogłoby skończyć się tragicznie.

- To był niełatwy wybór – przyznaje dyrektor szpitala. - Rozumiem rodziców. Rozumiem to, że pojawiają się różne emocje. Sam je kiedyś odczuwałem; swoją chorą córkę podawałem przez szpitalne okienko, dopiero po tygodniu mogłem ją odebrać. Doskonale pamiętam mój niepokój. Wtedy była inna pediatria, a dziś zaufanie do naszego szpitala powinno mieć łagodzący wpływ.

Interpelacja poseł Magdaleny Łośko

Poseł Magdalena Łośko (Koalicja Obywatelska) napisała interpelację i przesłała ja marszałkowi Piotrowi Całbeckiemu.
- W dniu dzisiejszym opinia publiczna została poinformowana o decyzji Dyrekcji Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego im. J. Brudzińskiego w Bydgoszczy o zamknięciu możliwości przebywania w szpitalu rodziców wraz z dziećmi. Decyzja podyktowana jest obawą o rozprzestrzenianie się epidemii COVID-19. Sytuacja ta nakłada na personel medyczny szpitala dodatkowe obowiązki związane z koniecznością opieki nad dziećmi, a są wśród nich m.in. niemowlęta i kilkuletnie dzieci wymagające szczególnej troski i opieki, a brak rodzica przy szpitalnym łóżku nie wpływa dobrze na zdrowie i psychikę dziecka. Aby zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa inne szpitale stosują rozwiązanie polegające na pozostawieniu możliwości pozostania rodzica przy szpitalnym łóżku małego pacjenta, przy jednoczesnym zastosowaniu zakazu opuszczania przez rodzica placówki medycznej. To rozwiązanie zapewnia małym pacjentom opiekę rodzicielską na czas leczenia, nie nakładając jednocześnie dodatkowych obowiązków na personel szpitala i minimalizując ryzyko związane z epidemią. Mając na uwadze powyższe zwracam się do Pana Marszałka o rozważenie możliwości zastosowania w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym im. J. Brudzińskiego w Bydgoszczy rozwiązań, które obowiązują w innych tego typu placówkach medycznych - napisała poseł Magdalena Łośko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 18

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Czyli znowu przez płacz jełopów, którzy są głupi, by zrozumieć podstawy zagrożenia epidemicznego, złagodzone zostaną zakazy i epidemia może hulać. Brawo.

G
Gość
24 marca, 16:32, Ania:

Jak można tak postąpić żeby dziecko było samo.Tak może zrobić tylko człowiek bez uczuć o serca.Ten dyrektor to napewno nie ma dzieci i wnuków.to jest nie do pomyślenia.dzieci w tym trudnym okresie same.

Dokładnie tak.... człowiek by tak nie postąpił...

G
Gość
24 marca, 17:47, Gość:

Tymczasowy zakaz pobytu opiekuna prawnego na oddziale wraz z dzieckiem nie jest „porzuceniem, barbarzyństwem”. Wszystko jest robione dla dobra dziecka, aby zminimalizować skutki zarażenia koronawirusem, nie tylko dzieci ale również personelu. Niestety rodzice zbyt często nieprzestrzegają regulaminu szpitala próbując wychodzić, przez to sami doprowadzili do decyzji dyrekcji.

24 marca, 21:15, Gość:

W przypadku gdy rodzic jest chory przebywające z nim dziecko także może byc więc dziecko również może zarazić innych nie tylko rodzic . Oczywiście szpital mógł wprowadzić obostrzenia ale ta decyzja z pewnością nie była konsultowana z psychologami Prawa pacjenta również dziecka nadal obowiązują a walka z koronawirusem powinna być prowadzona z rozsądkiem

To jest właśnie ten rozsądek.

K
K.A

Panie ministrze Szumowski z tym coś trzeba zrobić nie może tak być że dziecko pozostaje samo w szpitalu.Przeciez jeden z rodziców jak będzie przebywał z dzieckiem to tylko dla dobra pociechy.pielegniarki też nie siedzą zamknięte w szpitalu tylko wędrują między domem a szpiatalem a jeszcze zakupy po drodze robiąc to one tym bardziej zarażają niż ten rodzic który siedzi przy dziecku i nigdzie nie wychodzim.Ciekawe gdyby tego dyrektora zostawić bez opieki.Czlowiek ten bez serca i uczuć.

G
Gość
24 marca, 17:47, Gość:

Tymczasowy zakaz pobytu opiekuna prawnego na oddziale wraz z dzieckiem nie jest „porzuceniem, barbarzyństwem”. Wszystko jest robione dla dobra dziecka, aby zminimalizować skutki zarażenia koronawirusem, nie tylko dzieci ale również personelu. Niestety rodzice zbyt często nieprzestrzegają regulaminu szpitala próbując wychodzić, przez to sami doprowadzili do decyzji dyrekcji.

W przypadku gdy rodzic jest chory przebywające z nim dziecko także może byc więc dziecko również może zarazić innych nie tylko rodzic . Oczywiście szpital mógł wprowadzić obostrzenia ale ta decyzja z pewnością nie była konsultowana z psychologami Prawa pacjenta również dziecka nadal obowiązują a walka z koronawirusem powinna być prowadzona z rozsądkiem

G
Gość
24 marca, 18:38, AS:

A wziął ktoś pod uwagę aspekt psychologiczny? Nagła rozłąka dziecka z rodzicem może pozostawić trwały ślad w psychice dziecka. To zły pomysł, tym bardziej, że w innych polskich szpitalach takie zakazy nie obowiązują.

wziął, pani poseł

A
AS

A wziął ktoś pod uwagę aspekt psychologiczny? Nagła rozłąka dziecka z rodzicem może pozostawić trwały ślad w psychice dziecka. To zły pomysł, tym bardziej, że w innych polskich szpitalach takie zakazy nie obowiązują.

G
Gość
24 marca, 14:13, Gość:

Dla mnie to niewyobrażalne zostawić dziecko samo w szpitalu. Jeden z rodziców powinien mimo wszystko być z dzieckiem. Szpital powinien zaproponować takie rozwiązanie, żeby nie rozdzielać dziecka z rodzicem. Przecież i pielęgniarki i lekarze, którzy kończą dyżury też wychodzą na zewnątrz i szybciej to oni mogą coś przynieść z zewnątrz niż rodzic, który pozostaje przy dziecku i nie opuszcza szpitala.

24 marca, 15:16, Gość:

Dokładnie tak.... za nic w świecie nie zostawiłabym mojego dziecka samego w szpitalu....

Tylko personel ma dostęp do środków ochrony osobistej minimalizujący zakażenie koronawirusem. A rodzice dzieci nie ;)

G
Gość

Bardzo dobrze! Wcale im się nie dziwie!

G
Gość

Tymczasowy zakaz pobytu opiekuna prawnego na oddziale wraz z dzieckiem nie jest „porzuceniem, barbarzyństwem”. Wszystko jest robione dla dobra dziecka, aby zminimalizować skutki zarażenia koronawirusem, nie tylko dzieci ale również personelu. Niestety rodzice zbyt często nieprzestrzegają regulaminu szpitala próbując wychodzić, przez to sami doprowadzili do decyzji dyrekcji.

A
Ania

Jak można tak postąpić żeby dziecko było samo.Tak może zrobić tylko człowiek bez uczuć o serca.Ten dyrektor to napewno nie ma dzieci i wnuków.to jest nie do pomyślenia.dzieci w tym trudnym okresie same.

W
Wioletta
24 marca, 14:54, Gość:

Tylko problem ze te cudowne mamusie nie myja rak pala faki po kontach wychodza po jedzenie do kantyny i wymykaja sie na fajke i tego dyrekcja chce uniknac czy spotkanie owych mamuś z członkami rodziny która nie wiadomo gdzie sie włuczy, musiał by szpital tym matka zapewnic jedzenie picie rozryewke a tego chce uniknac Dokładnie nie wiadomo co w tych tobołach z domu rodziny by przemycały a tak trudno szkoda dzieci ale sa najedzone umyte zadbane leki dostana jakieś zajecie majabez przesady

24 marca, 15:01, Gość:

Oj mylisz się, kto był na oddziale dostrzegł, że pielęgniarki głównie odsługują domofon, a jedzenie szpitalne może jedynie pogorszyć stan zdrowia - zero witamin, jakieś papki.

Bzdury!!! Totalne bzdury!!! Kim Pani Pan jest , aby w ten sposób oceniać rodziców!!! Brak słów!! Jeśli nie ma Pani Pan pojęcia to proszę się nie wypowiadać!! Tragedia!!!

G
Gość
24 marca, 14:54, Gość:

Tylko problem ze te cudowne mamusie nie myja rak pala faki po kontach wychodza po jedzenie do kantyny i wymykaja sie na fajke i tego dyrekcja chce uniknac czy spotkanie owych mamuś z członkami rodziny która nie wiadomo gdzie sie włuczy, musiał by szpital tym matka zapewnic jedzenie picie rozryewke a tego chce uniknac Dokładnie nie wiadomo co w tych tobołach z domu rodziny by przemycały a tak trudno szkoda dzieci ale sa najedzone umyte zadbane leki dostana jakieś zajecie majabez przesady

24 marca, 15:01, Gość:

Oj mylisz się, kto był na oddziale dostrzegł, że pielęgniarki głównie odsługują domofon, a jedzenie szpitalne może jedynie pogorszyć stan zdrowia - zero witamin, jakieś papki.

No i tu dodaj to ze te cudowne mamysie bedą masowo zasuwac do sklepu po zakupy bo nie ma im tego kto dostarczyc do szpitala i tu zaczyna sie problem. Tu zaczyna sie problem roznoszenia wirusa. Lezałam nie jeden raz z dzieckiem nie dwa całe miesiace, są oczywiścire matki które przestrzegaja bezposrednio nakazów i zazów szpitalnych, nie wychodza poza teren, nie lataja 20 razy na faje dziennie, myja siezmieniaja odzież, sprzataja po sobie. Ale niestety w przewazajacej wiekszosci to mamuski lataja na papierosa, na zakupy do miasta no fakt jedzenie w kantynie strasznie drogie skoro kinder jajo kosztuje ok 7zł głupi soczek 4zł a 2 na mieście. Proszę sobie teraz wyobrzic jak te mamusie lecą do biedroki na zakupyy bo musza cos jeśc w cos dziecko przewinac i oczywiscie nałogowo tu zapali. Myślisz ze przestrzegały by zakazu wychodzenia, siedzenia bezwzglednego na sali, jedzenia tego co dał szpital. Było by tile awantur i problemów wiec dyro to ucioł i chwała mu. Pewnie ze nie wyobrazam sibie mojej 6 miesiecznej córki bez mojej opieki w szpitalu, ale niestety istnieje wyzszośc konieczna Bezpieczeństwo innych.

G
Gość
24 marca, 14:13, Gość:

Dla mnie to niewyobrażalne zostawić dziecko samo w szpitalu. Jeden z rodziców powinien mimo wszystko być z dzieckiem. Szpital powinien zaproponować takie rozwiązanie, żeby nie rozdzielać dziecka z rodzicem. Przecież i pielęgniarki i lekarze, którzy kończą dyżury też wychodzą na zewnątrz i szybciej to oni mogą coś przynieść z zewnątrz niż rodzic, który pozostaje przy dziecku i nie opuszcza szpitala.

Dokładnie tak.... za nic w świecie nie zostawiłabym mojego dziecka samego w szpitalu....

G
Gość
24 marca, 14:54, Gość:

Tylko problem ze te cudowne mamusie nie myja rak pala faki po kontach wychodza po jedzenie do kantyny i wymykaja sie na fajke i tego dyrekcja chce uniknac czy spotkanie owych mamuś z członkami rodziny która nie wiadomo gdzie sie włuczy, musiał by szpital tym matka zapewnic jedzenie picie rozryewke a tego chce uniknac Dokładnie nie wiadomo co w tych tobołach z domu rodziny by przemycały a tak trudno szkoda dzieci ale sa najedzone umyte zadbane leki dostana jakieś zajecie majabez przesady

Oj mylisz się, kto był na oddziale dostrzegł, że pielęgniarki głównie odsługują domofon, a jedzenie szpitalne może jedynie pogorszyć stan zdrowia - zero witamin, jakieś papki.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska