W Bydgoszczy "na kasie" pracują tymczasowi pracownicy

Mają obsłużyć tłumy kupujących. Klienci nie są jednak zadowoleni i narzekają na długie kolejki.
- To horror robić zakupy przed świętami. Byłem w jednym z bydgoskich supermarketów. Do każdej kasy stało przynajmniej po 40 osób z wypełnionymi po brzegi wózkami. W takiej sytuacji wszystkie kasy powinny działać cały czas. Kilka było jednak zamkniętych - narzeka pan Henryk z Bydgoszczy.
Supermarkety przyznają, że przed świętami klientów obsługuje więcej sprzedawców. Niektórzy handlowcy szukają "posiłków" w agencjach pracy tymczasowej.

- Przynajmniej przez cały grudzień potrzebujemy więcej kasjerów, pracowników magazynów i osób do rozkładania artykułów na półkach - przyznaje Przemysław Skory, rzecznik Tesco.

- Wspomagamy się pracownikami tymczasowymi. Dodatkowo staramy się tak układać grafiki, aby w sklepach była odpowiednia liczba pracowników - mówi Agnieszka Łukiewicz-Stachera, rzeczniczka Reala.
W sklepach jako pracownicy tymczasowi pracują często studenci. Zdarzają się też osoby starsze - np. na wcześniejszej emeryturze.

- Do jednego hipermarketu w Kujawsko-Pomorskiem trafia od kilku do kilkudziesięciu pracowników tymczasowych - mówi Ilona Kosobucka, kierownik Oddziału Agencji Pracy i Doradztwa Personalnego Start People w Bydgoszczy. - W porównaniu do ubiegłych lat, handlowcy poszukują przed świętami większej liczby pracowników tymczasowych. Coraz częściej są oni mile widziani także w mniejszych placówkach.