Bartosz Bluma z PiS nie zostawia suchej nitki na dotychczasowej realizacji budżetów samorządowo-obywatelskich. Uważa, że w Chojnicach idea kreowania rzeczywistości przez obywateli została pogrzebana.
Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że wadliwa jest już sama konstrukcja budżetu, który w Chojnicach - ma się wrażenie - funkcjonuje jedynie z woli i dzięki zarządzeniom burmistrza. I jest bardzo niejasne, kto tak naprawdę podejmuje decyzje. - To nie Arseniusz Finster powinien narzucać, na co mają być wydawane pieniądze, a ogólne zebranie mieszkańców - przypomina Bluma. - Pan burmistrz, jako doktor ekonomii, chyba wie, co to jest monopol władzy... A przecież idea miała polegać na tym, by zwiększyć udział obywateli w życiu publicznym.
Przeczytaj także: Działo się w regionie! Zobacz nasze podsumowanie [zdjęcia]
Krytyka odnosi się także do tego, że do tej pory zarządy osiedli nie znają kwot na rok przyszły. Tymczasem próżno szukać takich zapisów w BIP, przynajmniej były radny ich nie znalazł i przypomina, że doszło do przekroczenia terminów.
Pyta, dlaczego przez dwa lata nie udało się wykonać stosunkowo prostych inwestycji, bo place zabaw czy siłownie to nie są skomplikowane budowle. - Czy to opieszałość urzędników - docieka. - Czy brakuje środków, czy to celowe działanie, by zdyskredytować budżety obywatelskie? A może mają one być przesunięte, by stać się laurką na koniec kadencji?
Dziwi się, dlaczego Chojnice nie podpatrują tych, którzy z powodzeniem już przetestowali budżety obywatelskie. I temu, że przełożono realizację już gotowych projektów na wiosnę, bo przeszkodą ma być zima. - A jakie my teraz mamy zimy - pyta.
Wtóruje mu poseł Aleksander Mrówczyński, który narzeka na brak aktywności obywateli. A bez niej nic się nie zrobi.