Drużyna ta sama, ale inna
Częściowej odpowiedzi na powyższe pytanie miał udzielić sobotni mecz kontrolny z olsztyńskim Stomilem. Chojniczanka przegrała to spotkanie 1:2, lecz akurat nie wynik był ważny dla sztabu szkoleniowego i kilkuset kibiców, którzy stęsknieni za swoim zespołem, przybyli na obiekt Kolejarza.
Na początek ważny fakt - w wyjściowej jedenastce znalazło się ledwie czterech piłkarzy występujących jesienią:boczni pomocnicy Paweł Posmyk i Marcin Trojanowski, "Alex " Atanackovic, który ma kreować grę zespołu oraz w pierwszej linii Szymon Kaźmierowski. Kierownictwo klubu i szkoleniowiec zdecydowali się w połowie sezonu na bardzo odważną decyzję wymiany obu bramkarzy i pozyskanie aż czterech nowych obrońców. W meczu ze Stomilem linię defensywną tworzyli: Mariusz Gogol, Robert Sierant, Paweł Hajduczek i Robert Bednarek. Poza młodzieżowcem z Jagiellonii (rozmowa z zawodnikiem poniżej) pozostałą trójkę trudno uznać za nowicjuszy. Sierant i Bednarek mają za sobą występy w ekstraklasie, Hajduczek kilka sezonów spędził za wschodnią granicą. Wszyscy bardzo dobrze znają więc piłkarskie rzemiosło, a ich umiejętności indywidualne i doświadczenie mają posłużyć w realizacji głównego celu sportowego - awansu do pierwszej ligi. Poza tym w wyjściowym składzie znaleźli się znani w Chojnicach - Sławomir Pach (bardziej) i Karol Gregorek (mniej).
Do przerwy zespół jako całość funkcjonował poprawnie. Starał się utrzymywać długo przy piłce, akcje budował już od tyłu, a po odbiorze piłki w środku pola dosyć sprawnie organizował kontrataki. Owocem dobrej gry był gol Kaźmierowskiego, strzelony głową po precyzyjnym dośrodkowaniu z lewej strony Bednarka.Chojna miała jeszcze z dwie znakomite szanse na podwyższenie, ale ich nie wykorzystała.
W drugiej połowie gospodarze zagrali poniżej oczekiwań. Mało tego, że oddali inicjatywę rywalom, to za zawodnikami ciągnęły się błędy indywidualne i zespołowe. Rozlazła się kompletnie obrona, brakowało między defensorami chemii i komunikacji. W środku para Atanackovic - Pach nie potrafiła już dłużej pograć piłką, zawodzili boczni pomocnicy.
Trener Grzegorz Kapica studzi jednak emocje: - Nie chciałbym po tym, w sumie nieudanym dla zespołu meczu, przypisywać specjalnych treści. Drużyna po raz pierwszy wyszła na trawiaste boisko i widać było gołym okiem, że po treningach i grze na sztucznej nawierzchni, brakowało poszczególnym graczom czucia piłki. Najważniejsze, że wiemy co trzeba skorygować do pierwszego spotkania w Częstochowie. A potem liga zweryfikuje naszą dyspozycję.
Kontuzje spędzają sen z powiek
Niestety, w przygotowaniach do rozgrywek Kapica ma trochę związane ręce z powodu licznych urazów, który dotknęły jego piłkarzy. Przymusową przerwę w treningach i grach mieli (i mają) Paweł Iwanicki, Krystian Pieczara, Michał Steinke, Kacper Tatara, Piotr Wasikowski. Na szczęście, wielu z nich od wczoraj wznowiło treningi. Trudno jednak mieć pewność, że przed pierwszym ligowym gwizdkiem dojdą do meczowej dyspozycji. W odwodzie są jeszcze zawodnicy, którzy przeciwko Stomilowi byli zmiennikami bądź zagrali w meczu rezerw: Bartek Kaśnikowski, czy Tomaszowie - Lenart, Pestka, Parzy i Szczepan
Ale już ten zestaw piłkarzy tworzących klubową kadrę pokazuje, jak wielki potencjał posiada czwarty obecnie zespół grupy zachodniej. Trzeba go przekuć teraz tylko w skuteczną grę w lidze.
Podopieczni Kapicy będą obecnie w spokoju pracować , a przed wyjazdem do Częstochowy ich dyspozycję sprawdzi pierwszoligowa Olimpia Grudziądz. A potem już tylko czeka ich gryzienie trawy. Oby zakończone upragnionym awansem.