Gorzowianki bardzo szybko rozstrzygnęły losy meczu, bo już w pierwszej kwarcie. Wygrały ją 34:9! Po minucie gry było 4:2, po czym gorzowianki zaliczyły serię 20 punktów zdobytych z rzędu, przerwaną dopiero w siódmej minucie "trójką" Pszczolarskiej. Trudno nawet stwierdzić, że torunianki raziły nieskutecznością rzutów. Miały bowiem w tym czasie aż sześć strat i niemal nie dochodziły do pozycji rzutowych.
Jak można było się spodziewać, przy wysokim prowadzeniu trener Dariusz Maciejewski dał w drugiej kwarcie pograć wszystkim zawodniczkom zamieszczonym w protokole, dzięki czemu Energa przegrała drugą kwartę honorowo zaledwie jednym puntem (20:21), jej końcówkę wygrywając nawet 12:6.
Po przerwie jednak wszystko wróciło do normy. Trzecią kwartę torunianki przegrały 7:21, tracąc na koniec 10 punktów z rzędu. Za to ostatnią część ponownie przegrały różnicą tylko jednego punktu, co nie zmienia faktu, że skoro ulega się rywalkom się różnicą 41 punktów można powiedzieć, że spotkały się zespoły z dwóch różnych lig. Choć - co ciekawe - w celnych rzutach za trzy punkty lepsze były torunianki (6-3).
PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski - Energa Toruń 97:56
Kwarty: 34:9, 21:20, 21:7, 21:20
PSI: S. Jones 29 (1), B. Hristova 22, K. Tichonienko 15 (1), D. Owczarzak 5 (1), K. Matkowska 0 oraz C. Hurt 20, J.Michewicz 4, K. Dźwigalska 2, E. Śmiałek 0
Energa: O. Sarr 14, E. Adebayo 11 (1), K. Podkańska 9 (1), A. Pszczolarska 7 (1), M. Wieczyńska 2 oraz Q. Bennett 11 (3), Ł. Grzenkowicz 2, Z. Urban 0
