W Kujawsko-Pomorskiem rosną procenty kierowców zatrzymanych za... promile

Według danych Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy - w sierpniu tego roku policjanci ruchu drogowego w całym województwie kujawsko-pomorskim zatrzymali 349 nietrzeźwych kierowców (przestępstwo), to jest o 60 więcej niż w sierpniu ubiegłego roku (wzrost o 20,8 proc.). Zatrzymali też 502 kierujących po użyciu alkoholu (wykroczenie), a to o 116 więcej (wzrost o 30,1 proc.).

W minionym miesiącu funkcjonariusze przeprowadzili 65 tys. 324 badania sprawdzające trzeźwość kierowców, o 14 tys. więcej niż w 2021 roku.

Od początku roku do końca sierpnia tego roku ujawniono 12 tys. 038 pijanych kierujących, a to więcej o 93 w porównaniu do roku ubiegłego (wzrost o 4,8 proc.). Więcej było też zatrzymanych za alkoholowe wykroczenia – o 727 (wzrost o 35,7 proc.), a zatrzymano ich w sumie 24 tys. 764.

Między styczniem a sierpniem bieżącego roku policjanci wykonali 419 tys. 544 badań trzeźwości, więcej o 59 tys. 694 niż w tym samym okresie 2021 roku.

* Do tej statystyki dodajmy bieżącą dotyczącą wypadków. Do 19 września było ich 590, o 34 więcej niż w ubiegłym roku. Zginęło 78 osób (o 15 mniej), a rannych zostało 652 (o 63 więcej).

- Robimy wszystko, aby wyeliminować z dróg jak największą liczbę nietrzeźwych kierowców, co potwierdzają nasze statystyki. Nie ma dla nich żadnego pobłażania, bowiem stanowią ogromne zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego i dla siebie samych. Naprawdę nie warto ryzykować, bo sankcje są dotkliwe, a w razie spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, sprawcę mogą dręczyć wyrzuty sumienia do końca życia – przestrzega kom. Robert Jakubas z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

W ręce policji wpadają różni kierowcy, w wieku od 18 do 60 +. Komisarz przypomina, że nietrzeźwy kierowca inaczej postrzega rzeczywistość, jego reakcje są wolniejsze, co wpływa bezpośrednio na pogorszenie bezpieczeństwa na drodze.

Na wzrost tego niepokojącego zjawiska w pewnym stopniu wpłynęły zatrzymania jadących „pod wpływem” użytkowników e-hulajnóg, urządzeń transportu osobistego i wspomagających ruch, czyli generalnie sprzętu napędzanego silnikami elektrycznymi.
Od 20 maja 2021 roku i ich obejmuje znowelizowane Prawo o ruchu drogowym, i sankcje za alkohol, tyle że sprowadzone do wykroczenia. To zaś oznacza „tylko” mandat 1000 zł (gdy stężenie alkoholu wynosi 0,2-0,5 promila) lub 2500 zł (powyżej 0,5 promila).

Z nowego rozporządzenia MSWiA (obowiązującego od 17 września br.) wynika jasno: wśród 21 najcięższych wykroczeń drogowych, za które kierowca może dostać „od ręki” 15 punktów karnych, jest kierowanie pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości, po użyciu alkoholu lub pod wpływem środków odurzających. Dodajmy, że punkty karne kasują się teraz dopiero po dwóch latach i to od daty opłacenia mandatu. Sam zaś mandat to 2500 zł.

Ale to dopiero początek kłopotów takiego kierowcy – po staremu zostają sankcje znacznie poważniejsze, w tym takie, które mówią o więzieniu. Za jazdę pod wpływem alkoholu można trafić do więzienia na 2 lata.

W tej chwili w więzieniach i aresztach śledczych podległych Okręgowemu Inspektoratowi Służby Więziennej w Bydgoszczy kary za przestępstwa komunikacyjne odbywa ponad 600 kierowców, w tym w zdecydowanej większości za jazdę pod wpływem alkoholu. W tej materii właściwie nic się nie zmienia od lat, bo wspomniana liczba jest constans – jedni wracają na wolność, drudzy trafiają za kraty, aby odpokutować przewiny. Rodzi się pytanie, czy odpokutowują ze zrozumieniem i postanowieniem poprawy czy też jest to czas wyłącznie stracony, wyjęty z życiorysu?

- Wydaje się, że ci ludzie żałują tego co zrobili. Tak przynajmniej wynika z ich wypowiedzi przed kamerą w specjalnie nakręconym spocie prewencyjnym kujawsko-pomorskiej policji. Wtedy, gdy siadali po pijanemu za kierownicę, nie zdawali sobie sprawy z powagi tego czynu, bagatelizowali go. Musieli trafić do więzienia, aby zrozumieć swój błąd – komentuje Robert Jakubas.

Nie ma dnia, aby policja nie zatrzymała na kujawsko-pomorskich drogach pijanego kierowcę, często już po tym, jak kończy jazdę na płocie lub w rowie. Ba, liczba zatrzymanych w tym roku jest większa niż w roku ubiegłym. To smutne i niepokojące.
Powiem szczerze – jeśli ktoś jest aż tak głupi i nie trafiają do niego policyjne, a przy okazji nasze dziennikarskie apele i prośby, to życzę mu tego, na co zasłużył.

Powinien trafić za kraty, aby tam zastanowić się na swoim czynem i zań odpokutował. W praktyce religijnej pokuta to rodzaj doskonalenia narzuconego przez zwierzchnika duchowego. W rzeczywistości świeckiej także jest mowa o doskonaleniu. Jej najwyższym wymiarem jest pokuta za więziennymi murami, dwuletnia. Ten czas może być dla człowieka zbawienny, bo gdy wyjdzie na wolność, nie popełni już – jest taka nadzieja - takiego błędu. Może to ocali komuś życie…

Prawo nie przewiduje takich kar dla rowerzystów i użytkowników hulajnóg elektrycznych, choć ci pierwsi trafiali kiedyś za pijaństwo z kraty, maksymalnie na rok. Później ustawodawca doszedł do wniosku, że tak nie może być i przewiny sprowadził do wykroczenia, za co więzienie już nie groziło i nie grozi.

Ale nie jest tak: hulaj dusza, piekła nie ma! Duże zdziwienie wzbudziły wśród rowerzystów i e-hulajnogistów wysokie mandaty za te wykroczenia. Od 1 stycznia tego roku za jazdę po użyciu alkoholu (0,2- 05 promila alkoholu we krwi) płacą 1000 złotych (wcześniej 300 zł), zaś pod wpływem alkoholu (powyżej 0,5) 2500 zł (poprzednio 500).

I powinni się cieszyć, bo policjant może skierować sprawę do sądu, a ten wymierzyć grzywnę do 30 tysięcy.