W Mogilnie czują się obrażani skargami mieszkańca

Mieszkaniec gminy Mogilno poskarżył się na działalność Jerzego Padoła, pełniącego obowiązki dyrektora Mogileńskich Domów. Skarga dotyczyła adaptacji strychu w dworku w Marcinkowie, rzekomych niejasności w wydatkach oraz zlecaniu robót budowlanych. Mieszkaniec swoje zarzuty wysłał do Regionalnej Izby Obrachunkowej, a jej urzędnicy odesłali ją do rady miejskiej.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Radni zarzuty uznali za bezzasadne. To jednak może wcale nie zakończyć sprawy. Jak wyjaśnia Teresa Kujawa, przewodnicząca rady miejskiej mieszkaniec śle wiele innych skarg. - W tej skardze były zarzuty fałszywe, komisja rewizyjna dokładnie to sprawdziła. Nie ma tu krzty prawdy - mówi Teresa Kujawa. - A do tego obraża po kolei nas wszystkich - urzędników, dyrektorów, nas radnych. Zastanawiam się, jestem w trakcie negocjacji z naszym prawnikiem i zastanawiam się, czy tego pana nie podać z urzędu do sądu.

Jak mówi przewodnicząca Kujawa mieszkaniec gminy narusza dobra osobiste wielu osób.
Nie wszyscy podzielają zdanie przewodniczącej. - Mamy inne problemy - mówi radny Paweł Molenda. - Niech pisze.

- Jak tego nie zrobimy, to on napisze kolejną skargę. A z tym jest wiele roboty - mówi przewodnicząca. Dodaje także jest również jeszcze jeden skutek skarg. Mieszkańcy dworku w Marcinkowie także piszą skargę, ale na... tego skarżącego się. Efektem wysyłanych pism i konfliktu, jest nakaz rozebrania budynków gospodarczych, które stoją przed dworkiem.

Jak się dowiedzieliśmy wymaga tego konserwator zabytków. Mieszkańcy mieli rozebrać swoje szopki do końca maja. Jak mówi Małgorzata Źrałka radna i sołtys Marcinkowa część zadeklarowała, że tego nie zrobi. Mieszkańcy proszą ponadto o przesunięcie terminu do jesieni. Tymczasem szef Mogileńskich Domów zapowiada, że zostaną wybudowane nowe murowane pomieszczenia gospodarcze. Jednak każdy lokator, chcąc z nich korzystać będzie musiał pokryć koszty ich postawienia.