Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W obozie w Lisaku było 1000 osób

(km)
Aleksander Barczewski (siedzi z lewej) wśród rodziny.
Aleksander Barczewski (siedzi z lewej) wśród rodziny. archiwum prywatne
- Teraz to miejsce wygląda tragicznie - mówi toruński przewodnik Paweł Bukowski. Na szczęście ma się to zmienić.

- Jak Rosjanie szli na front, to Niemcy wzięli dziadka do obozu w Lisaku. Musiał kopać głębokie rowy przeciwczołogowe - opowiada Antoni Kozłowski z Trąbina o swoim teściu Aleksandrze Barczewskim z Kierza Półwieskiego. Dziś o zmarłych i pomordowanych w Lisaku przypomina jedynie zdewastowany pomnik.

W sierpniu 1944 r. w Lisaku (gm. Golub-Dobrzyń) Niemcy założyli obóz, przez który przewinęło się ok. 1000 osób. Więźniów przewieziono z Potulic. Budowali umocnienia - rowy strzeleckie i przeciwczołgowe. Do Lisaka trafił także Aleksander Barczewski z Kierza Półwieskiego (gm. Wąpielsk) - pradziadek toruńskiego przewodnika - Pawła Bukowskiego.

- W lipcu 2013 r. wybraliśmy się wraz z rodziną, aby odszukać mogiłę upamiętniającą ofiary obozu w Lisaku. Dowiedziałem się o niej z książki "Gmina Golub-Dobrzyń. Historia. Krajobraz. Zabytki". Do zorganizowania tej wycieczki zainspirowały mnie opowieści wojenne dziadka, w tym te dotyczące obozu w Lisaku - mówi Paweł Bukowski.
Dziadek pana Pawła, Antoni Kozłowski z Trąbina (gm. Brzuze) tak wspomina pobyt swojego teścia w Lisaku.

Opowieść pana Antoniego
Jak Rosjanie szli na front, to Niemcy wzięli dziadka Aleksandra na okopy. Musiał kopać rowy głębokie przeciwczołgowe, a rowy strzeleckie wykładać gałęziami. Babcia tylko go odwiedzała, Przynosiła mu jedzenie, ale dawała też trochę Serbom, pilnującym obozu, żeby dziadka traktowali ulgowo, bo ci byli okrutni, znęcali się nad Polakami. Więźniowie spali w barakach z dykty wyłożonych sianem. Jak Rosjanie się zbliżali, to zrobiło się zamieszanie. Dziadkowi Aleksandrowi i kuzynowi ze Starorypina - Radkowskiemu udało się wrócić do domu.

- Dziadek Antek opowiedział mi też m.in. o Malickim z Trąbina, który uciekł wcześniej, ale nikt nie wie, co dalej się z nim stało - przypomina sobie pan Paweł. - Malicki znalazł się w Lisaku na przełomie listopada i grudnia 1944 roku. Współwięźniowie podejrzewali, że będzie chciał uciec, a było to tak...

"Siąpił deszcz. Serbowie przywiązali psy, broń odstawili w kąt i rozmawiali. Malicki zgłosił, że musi iść za potrzebą. Odszedł kawałek, kilka razy podciągał spodnie, odsuwając się co kilka kroków, aż w końcu puścił się w długą. Serbowie tego nie zauważyli. Współwięźniowie, którzy wszystko obserwowali zaczęli krzyczeć, obawiając się zemsty za to, co zrobił ich towarzysz, lecz Serbowie na początku nie wiedzieli o co chodzi. Gdy się w końcu zorientowali w sytuacji, Malicki wbiegł już w młody lasek. Ruszyli za nim, wrócili po dwóch godzinach, ale sami. Czy go zabili? Jeśliby to zrobili, to musieliby przynieść zwłoki do łagru, żeby liczba więźniów się zgadzała. Następnego dnia w lasku w Płonnem znaleziono ciało młodego człowieka. Było ułożone w pozycji siedzącej pod drzewem, ubrane w strój więźnia. Przypuszczano, że to właśnie Malicki".

Wycieczka rodzinna
Ryszard Kozłowski w książce "Golub-Dobrzyń. Historia. Krajobraz. Zabytki" pisze, że w Lisaku więźniowie mieszkali w 40 okrągłych barakach. Okoliczni mieszkańcy pomagali ujętym, dokarmiając ich. Paczki składali u domu Ewy Matuszewskiej, której dom znajdował się tuż obok obozu. Kobieta przekazywała je, biorąc zlewki dla świń z obozowej kuchni. Pod koniec 1944 r. więźniów ewakuowano w stronę Torunia. Słabych rozstrzelano. W Lisaku umierano też z powodu chorób.

O zmarłych tam i pomordowanych dziś przypomina zdewastowany pomnik w formie nagrobka cmentarnego. - Teren nie jest w żaden sposób oznaczony, dotarcie do pomnika zajęło nam dużo czasu i bez pomocy lokalnych mieszkańców raczej nie byłoby to możliwe - mówi Paweł Bukowski. - Stan zachowania tego miejsca pamięci jest tragiczny. W zasadzie nie ma co komentować, zdjęcie mówi samo za siebie.

Po wizycie w Lisaku Paweł napisał pismo do Urzędu Gminy w Golubiu-Dobrzyniu z prośbą o godne upamiętnienie tego miejsca oraz oznakowanie drogi do niego. Otrzymał odpowiedź, że nagrobek jest przewidziany do renowacji.

W końcu staje się to realne. Tomasz Stefański, radny gminy, który także interesuje się historią, zapewnił nas, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy Lisak zostanie uporządkowany. - Gmina ma ograniczone możliwości finansowe, ale staramy się zadbać o to miejsce. Od jednego z mieszkańców - Józefa Nawojowskiego mamy już obiecany duży kamień. Tablica, która na nim stanie, będzie granitowa. Na niej umieścimy ten sam napis, co teraz, czyli: "Na wieczną chwałę pomordowanym w 1944 r. przez okupanta hitlerowskiego. Cześć ich pamięci." Potem trzeba znaleźć niedrogiego wykonawcę pomnika - wymienia.

Tomasz Stefański stara się też pozyskać sponsorów, aby zapewnili transport nowego pomnika do lasu.
Miejsce pamięci w Lisaku ma także zostać oznakowane od strony ścieżki rowerowej.
W sierpniu przypada 70. rocznica założenia obozu. Jeśli wśród naszych Czytelników są osoby, które posiadają informacje na jego temat, prosimy o kontakt e-mailowy [email protected].

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska