Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Oświęcimiu bez historii

Paweł Kumiszcze
Tomasz Koszarek (z lewej) w Oświęciumiu zagrał na pozycji obrońcy.
Tomasz Koszarek (z lewej) w Oświęciumiu zagrał na pozycji obrońcy. Fot. Lech Kamiński
Grająca w niepełnym składzie Unia stanowiła niewielkie zagrożenie dla toruńskiego zespołu.

Natomiast toruński zespół kontrolował przebieg gry niemal przez całe spotkanie. Dystans do Janowa został utrzymany.

Podobnie jak w poprzednim meczu TKH w Oświęcimiu (3:6) pierwsza tercja spotkania była najtrudniejsza. Tym razem jednak to goście narzucali tempo gry, do którego Unici musieli się dostosować i dostosowywali, ale do czasu. - Widać było, że jesteśmy w stanie powalczyć z rywalami - mówi Piotr Szałaśny. - Nasze nadzieje na korzystny wynik rozwiała dopiero trzecia tercja, w której szybko straciliśmy dwa gole.

Bucek na bandzie
Wówczas do jego bramki trafili Michal Mravec i Mariusz Jastrzębski. - Przy strzale Jastrzębskiego popełniłem niewątpliwie błąd - przyznaje Szałaśny. - Byłem przekonany, że trzymam krążek pod ręką, a w tym czasie wturlał się za linię bramkową.

Za chwilę 23-letniego golkipera zmienił Sebastian Stańczyk, ale on także nie był najlepiej dysponowany. - Bramkarze nam na pewno nie pomogli - mówi Miroslav Doleżalik. - Mocno ubolewam na tym, że nie gramy w komplecie. Bez Macieja Szewczyka i Pawła Połącarza to nie jest ta sama drużyna, bo to właśnie ci zawodnicy ciągną całą grę. Ci, którzy ich zastępują mają jeszcze zbyt małe doświadczenie, żeby skutecznie przeciwstawić się przeciwnikom na tym poziomie.

W drugiej tercji kontuzji po zderzeniu z Vladimirem Burilem nabawił się Martin Bucek. - To było przypadkowe zderzenie - wyjaśnia Andrzej Masewicz. - Jechali w przeciwnych kierunkach i zderzyli się, a zawodnik z Oświęcimia uderzył w bandę.

- Nie mam żadnych pretensji o tą sytuację - dodaje Doleżalik. - To jest po prostu hokej.

Naprzód też wygrywa
Torunianom wraz z końcowym gwizdkiem ten mecz przestał zaprzątać myśli. Mieli wygrać w Oświęcimiu i ten plan zrealizowali. - To był mecz bez historii - mówi Marian Pysz. - Nie martwią mnie te dwie bramki stracone na początku, bo wtedy na lodzie była czwarta formacja, która była zbyt bardzo rozluźniona. Przy pierwszej Daniel Kachniarz niewiele mógł zdziałać, natomiast przy drugiej może jakby wyszedł dalej z bramki to byłby w stanie sięgnąć krążek po uderzeniu Flasara.

To było czwarte zwycięstwo nad Unią w tym sezonie. - Wydaje mi się, że najlepszy mecz TKH rozegrało z nami na własnym lodzie, kiedy padła dwucyfrówka - uważa Szałaśny. - We wtorek trochę im pomogliśmy popełniając szereg indywidualnych błędów.

Swoje spotkanie wygrał także Naprzód Janów (7:5 z Sosnowcem) i utrzymał się na szóstej pozycji z przewagą jednego punktu nad drużyną Mariana Pysza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska