https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W rzekach już widać dno. Tak niskiego stanu wód nie było od dawna [wideo]

Anna Stasiewicz-Mąka
Z niskiego stanu Wisły cieszą się najbardziej poszukiwacze historii. W Bobrownikach rzeka odsłoniła wrak statku.
Z niskiego stanu Wisły cieszą się najbardziej poszukiwacze historii. W Bobrownikach rzeka odsłoniła wrak statku. Jacek Smarz
Wisła w bydgoskim Fordonie miała wczoraj zaledwie 108 centymetrów. Hydrolodzy są załamani.

W ubiegłym tygodniu poziom Wisły wahał się w granicach 112-116 centymetrów. Kiedy w ostatni piątek rozmawiałam z Adamem Ferkiem, dyrektorem wydziału zarządzania kryzysowego bydgoskiego ratusza, przyznał, że tak niskiego stanu Wisły nie pamięta od ponad 20 lat.

Zobacz: Rekordowo niski stan wody w Wiśle w bydgoskim Fordonie [zdjęcia]

W poniedziałek (10 sierpnia) okazało się, że wiadomości są jeszcze gorsze. Wisła w Fordonie miała zaledwie...108 centymetrów. W sąsiednim Toruniu 120 cm, w Chełmnie 149. Jednak w Warszawie zaledwie 56 centymetrów.

Najbardziej problem obrazują jednak liczby. Na przykład w sierpniu ubiegłego roku na wodowskazie w Fordonie widniał poziom 283 centymetrów. W 2012 roku, kiedy również borykaliśmy się z suszą, poziom Wisły sięgał 170 cm. Aż niewyobrażalne wydają się dziś informacje, że w 2010 roku poziom królowej polskich rzek wynosił na fordońskim wodowskazie 466 centymetrów, a rok później... 517 cm.

Deszczu nie widać

Co gorsza, w ciągu najbliższych dni nie dość, że nie odpoczniemy od upałów, to w dodatku na horyzoncie nie widać deszczu. Jeśli nawet nadejdą burze z opadami, to będą one lokalne i krótkotrwałe.

Stan większości polskich rzek utrzymuje się na niskim poziomie. W przypadku Wisły, najgorzej jest na wschodzie i południu Polski.

Mało wody w rzekach to przede wszystkim brak możliwości żeglugi. Od kilku tygodni w porcie w Grudziądzu stoi statek wycieczkowy Wiking. Nie jest w stanie wypłynąć, bo utknął na mieliźnie.

Nieco lepiej wygląda sytuacja na mniejszych polskich rzekach, szczególnie tych zasilanych przez wody podziemne. Na przykład stan Noteci w Nakle jest na razie dość wysoki i wczoraj wyniósł 298 cm. Dramatu nie ma, na razie, na Brdzie. W poniedziałek wodowskaz w Smukale pokazywał 154 cm, w porównaniu z poprzednim pomiarem było to o 2 centymetry mniej. Jednak przynajmniej na razie nie ma decyzji o wstrzymaniu kursowania na przykład bydgoskiego tramwaju wodnego.

Niemniej jednak, jak informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Państwowy Instytut Badawczy, coraz bardziej realna jest groźba tzw. niżówki hydrologicznej, czyli zmniejszenia się przepływu wody w rzekach poniżej poziomu średniego niskiego oraz tzw. przyducha, czyli znaczne zmniejszenie ilości tlenu rozpuszczonego w wodzie. Przyducha może z kolei prowadzić do masowego śnięcia ryb.

Sytuację na bieżąco monitorują służby wojewody kujawsko-pomorskiej. - Wody jest mało, ale póki co nie mamy informacji o tym, by w którejś z gmin brakowało jej mieszkańcom - informuje Bartłomiej Michałek, rzecznik wojewody.

- Jestem przerażony - przyznaje prof. Zygmunt Babiński, hydrolog z Katedry Rewitalizacji Dróg Wodnych Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, zajmujący się badaniem rzek od kilkudziesięciu lat. - Nasza gospodarka wodna opiera się głównie na nicnierobieniu. Wydaje nam się, że trochę popada, poziom rzek się podniesie i problem zniknie. Otóż tak się nie stanie, będzie jeszcze gorzej - ostrzega naukowiec.

Zbiorniki to podstawa

Podstawowy błąd, to zdaniem prof. Babińskiego, brak zbiorników retencyjnych, mówiąc inaczej sztucznych jezior. - W innych krajach już o tym pomyślano, tam ceni się niemal każdą kroplę wody. Tymczasem podczas ostatniej powodzi w Polsce w 2010 roku, woda poszła prosto do Bałtyku, a wystarczyło ją zmagazynować - przekonuje hydrolog.

Co prawda, jak mówi prof. Zygmunt Babiński, w naszym umiarkowanym klimacie, trudno wyobrazić sobie, żeby na przykład Wisła całkowicie wyschła, ale w przypadku małych cieków wodnych może być różnie. - Nie zapominajmy jednak, że niski stan rzek to gorsze warunki dla żyjących tam zwierząt oraz roślin. Woda ma coraz mniej tlenu, nagrzewa się - dodaje.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
W dniu 13.08.2015 o 13:29, Gość napisał:

I kto by pomyślał,że nawet wodę z rzek rozkradną,biedna ta Polska pod złodziejskimi rządami ! :(

Wina Tuska to on steruje Kopacz i tak sterują do ostatniej kropli wody w rzekach.

G
Gość

I kto by pomyślał,że nawet wodę z rzek rozkradną,biedna ta Polska pod złodziejskimi rządami ! :(

e
edi

elektrownie węglowe mają problemy nie dlatego że nie ma wody tylko dlatego że jest upał i przegrzewają się bloki bo woda do chłodzenia jest za ciepła

Ł
Łukasz

... zresztą brak wody, nie patrząc już globalnie, zakłóca pracę chociażby dużych zakładów, które mają przerwę w dostawach energii elektrycznej. Znajomy pracuje w Sklejce i produkcja stoi, bo nie dostają prądu od elektrowni. Elektrownie nie mają prądu, bo nie ma wody w rzekach itd. Błędne koło.

Ł
Łukasz

Czemu Polacy są Narodem ciągle narzekającym ? A no dlatego, że nawet rzeki tutaj są przekorne. Jak za dużo pada, narzekamy na powodzie, teraz na suszę i wysychanie. Zawsze źle !  ;)

A tak poważnie, to ogromny problem, oparty na reakcji łańcuchowej. Źródłem zmian pogody oraz wieloletnich zmian układów pogodowych, czyli klimatu jest degradacja przyrody przez człowieka i silne zanieczyszczenie środowiska naturalnego. Ktoś powyżej napisał, że nie ma problemu, bo nie ma żeglugi śródlądowej. To jest żaden problem ! Tu chodzi o zakłócenia w działaniu całego ekosystemu, czyli rozwoju organizmów, które są pożywieniem dla innych itd. W ostateczności, dla człowieka może się to skończyć katastrofą. Okazuje się, że sami przykładamy rękę do samozniszczenia i piszę to nie jako nawiedzony i szalony ekolog, tylko to, o czym uczyli na biologii, zaczyna przybierać realne barwy.

c
cichy

To nie jest wina tego że teraz nie ma deszczy. To wina tego że zimą w górach nie było prawie śniegu. Byłem w lutym w górach i przewodnik mówił i pokazywał miejsce gdzie zimą powinno być śniegu minimum do pasa, a tego śniegu tam był może 1 cm czyli nic. Wszyscy narzekają na śnieg, a inaczej to rzeki by totalnie wyschły.

G
Gość

To jeżeli jest  takini niski stan to może sie panstwo brać za pogłębianie koryt żeby za poł roku znowu nie było powodzi. prosta sprawa mało wody to koparkami mozna wjechac i pogłebiac. a nie usupywac waly coraz wyzej a i tak zalewa.

G
Gość

to teraz można usunąć wszystkie klamoty z wody i dno będzie czyst :ph34r:

 

Z
Zdzwiwina

A przepraszam, w Grudziądzu to już Wisła wyschła dokumentnie ?

 

m
maćko

Ale tak właściwie to co w tym złego, że jest niski poziom wód?

Sezon ogórkowy i z każdego newsa trzeba robić kataklizm?

 

Żegluga na Wiśle i tak praktycznie nie istnieje, więc w czym problem...

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska