Przypomnijmy, chodzi o bulwersującą sprawę upozorowania śmierci Doroty S. w celu zgarnięcia pieniędzy z polis, które chojniczanka miała w ubezpieczalniach w całym kraju. W grę wchodziło wielomilionowe odszkodowanie, które małżonkowie zamierzali skonsumować razem z lekarzem Bartoszem W. Ten za wystawienie fikcyjnego aktu zgonu dostał łapówkę w postaci 100 tys. zł.
Oskarżeni Dorota i Dariusz S. przyznali się do winy, tłumacząc, że chcieli ratować syna, który wszedł w konflikt z prawem. Lekarz Bartosz W. pomógł im, bo potrzebował pieniędzy na narkotyki.
W piątek przed Sądem Okręgowym w Słupsku mieli usłyszeć wyrok, ale przewód zostanie wznowiony 19 sierpnia. Powodem był brak jednego z podejrzanych i obrońcy. Być może dojdzie również do zmiany kwalifikacji czynu.
Dorota S. nie będzie już siedzieć w areszcie. Została z niego zwolniona, jest pod dozorem policyjnym, dwa razy w tygodniu musi się meldować na policji.
Jak dowiedzieliśmy się w Słupsku, być może wyrok zapadnie na kolejnej rozprawie.