Boniek - była gwiazda polskiej reprezentacji oraz obecny szef Polskiego Związku Piłki Nożnej przypomniał, że Mrocza, Nakło czy Wyrzysk to miejsca, które pamięta z corocznych wakacji u rodziny. Zna też Krajnę. - Pochodzę z Bydgoszczy, mam do tych terenów wielką sympatię i dziękuję za zaproszenie - mówił i zapewniał, że w rozmowie z nim nie ma tematów tabu.
Młodzież, z którą się spotkał, chciała wiedzieć, jaka jest jego recepta na sukces. - Jaka jest recepta, nie wiem, ale wiem jedno - sukces nie bierze się z niczego - mówił Boniek. - Trzeba mieć marzenia i plany, a potem chcieć być krok wyżej.
Było o tym, że marzenia trzeba nie tylko mieć, ale przede wszystkim należy je realizować. - Świetnie pan inwestuje pieniądze. Czy ma pan doradców? - pytała młodzież i chciała wiedzieć, jak zarobić na sporcie.
Boniek tłumaczył, że z doradców nie korzysta, a sport to jego życiowa pasja, a przy okazji udało mu się po prostu trochę zarobić. Wyjaśniał, że zawsze na pierwszym miejscu była dla niego sama przyjemność z treningów, a myślenie, że ćwiczy się po to, żeby później zarobić pieniądze, jest błędne. - Pewnie, że lepiej mieć jakąś górkę na koncie - mówił. - Inwestuję trochę w energię odnawialną, trochę w tereny we Włoszech, gdzie mieszkam z rodziną. Nigdy nie robiłem inwestycji ryzykownych.
Szef PZPN tłumaczył, że najważniejsza w życiu jest rodzina i zadowolenie z życia, żony, dzieci czy wnuków. I oczywiście uprawianie sportu. - Wtedy człowiek nawet lepiej się starzeje - przekonywał. - Bo co można zrobić, jak się o czwartej przychodzi po pracy do domu? Czekać na dziennik w telewizji? Lepiej pobiegać i mieć jakąś pasję. Trzeba mieć hobby. To pomaga, jak się jest starszym.
Dla niego hobby to konie i sport, bo, jak zdradził, wujek, do którego przyjeżdżał na wakacje, w pole jeździł konnym wozem. - Jak byłem mały, to obiecałem sobie, że jak mnie kiedyś będzie stać, to kupię konia - mówił Zbigniew Boniek, który przekonywał też sępolan do aktywnego wypoczynku. - Kiedy jako chłopak szedłem na trening do Zawiszy, byłem już po zabawie w bloku - po sztafetach, biegach, piłce. Teraz na trening wożą dzieci mamy i pilnują, żeby się synowie nie spocili. A do sportu to trzeba mieć zdrowie - przekonywał piłkarz. - Zwolnienie to sobie można wziąć z matematyki, a teraz rodzice piszą je dla dzieci, żeby nie chodziły na w-f.
Czytaj e-wydanie »