Wspomniany most znajduje się na nieczynnej linii kolejowej nr 240 ze Świecia nad Wisłą przez Terespol Pomorski do Więcborka i Złotowa.
Kilkanaście metrów dalej przepływa się pod mostem na drodze lokalnej Jania Góra - Bruchniewo i mija (po prawej) leśniczówkę Bruchniewo (nadleśnictwo Zamrzenica) i płynie 900-metrowym rowem do Jeziora Wielkiego Suskiego. To największy (50 ha, dł. ponad 1,5 km) akwen na naszej trasie. Północno-wschodni brzeg jest zalesiony, resztę otaczają pola uprawne.
Wypływ strugi znajduje się w południowo-wschodniej części z tego akwenu, ale znalezienie go w gęstwinie trzcin nie jest możliwe.
Toteż lądujemy na brzegu wsi Sucha (są ławeczki, miejsce na ognisko) i maszerujemy wzdłuż jeziora szukając naszej rzeczki. Jest i niesie tyle wody, że można swobodnie płynąć. Suchą opływa się łukiem od wschodu i południa. We sercu wsi znajduje kościół parafialny pw. św. Maksymiliana Kolbego (poświęconego w 1985 r.), szkoła podstawowa, a nawet jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej.
Będąc więc w tych okolicach zawsze można liczyć na pomoc strażaków. Ale nawet oni mieliby trudności z odnalezieniem kajakarzy zaginionych w trzcinowiskach tutejszych jezior. Wpływamy bowiem na Jezior Suskie Małe, które w całości otoczone jest szuwarami. Co ciekawe - w jego północnej części utworzył się mniejszy akwen, odcięty od znacznie większego roślinnością wodną. Na małym jeziorze znajduje się ogromne (wysokie na kilka m) żeremie, czyli zbudowany z gałęzi dom bobrów.
W dalszej części spływ Suchą odbywa się na skraju wsi Cierplewo (lewy brzeg). Po wypłynięciu z jeziora Suchego struga płynie głębokim jarem. Spadek terenu jest duży, a zatem woda przyspiesza niczym w górskim potoku. Najszybciej, tworząc niemal kaskady, płynie na wysokości zrujnowanego młyna. Szybo więc dociera się do osady młyńskiej Sucha - Młyn na skraju Cierplewa. Tu wznosi się okazały budynek dawnego młyna- magazynu. Część wody kierowana jest na stawy hodowlane.
Za osadą woda nadal jest szybka, ale potem spowalnia rozlewając się w morzu wysokich traw. To już tak uciążliwa przeszkoda, że płynąć się nie da, trzeba wyjść i holować kajaki rodząc w wodzie przynajmniej po kostki. A woda o tej porze roku jest zimna.
Wpływamy wreszcie w las (to skraj Borów Tucholskich), gdzie Sucha wraca w wąskie koryto i "grzecznie" płynie już ku Zalewowi Koronowskiemu. W jego długiej na 1 km zatoce (przeciętej w połowie groblą z przepustem wodnym) zmaga nas zimny, rozpędzony na szerokiej wodzie wiatr. A tu już zmierzcha.
Trzeba przyspieszyć ruchy, by za jasnego dotrzeć do bazy w Wielonku. W sezonie cumują tu jachty, motorówki, nawet najszybsza łódź motorowa WOPR-u z pełnym wyposażeniem reanimacyjnym. Teraz jest pusto...
Uczestnicy: Maciej Matuszewski, Andrzej Matusewicz, Jarosław Gapski, wyżej podpisany dziennikarz "Gazety Pomorskiej".