Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W tej pracy uśmiech i życzliwość są tak samo ważne jak profesjonalizm. Rozmowa z farmaceutką Hanną Rutkowską.

Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Chojnicka
Hanna Rutkowska
Hanna Rutkowska Małgorzata Chojnicka
Rozmowa z magister farmacji Hanną Rutkowską, która prowadzi jedną z aptek w centrum Lipna.

Farmaceuta to zawód z wyboru?
Już w liceum interesowałam się ziołami i ziołolecznictwem. Nawet odniosłam pierwszy sukces, bo otrzymałam wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie. Przygotowałam pracę, w której opisałam zagęszczenie poszczególnych roślin leczniczych w mojej miejscowości. Przemierzyłam rodzinne Tłuchowo i zrobiłam mapki. Napracowałam się, ale było warto, bo mój wysiłek został zauważony i doceniony. Nagrodą był wielki atlas roślin leczniczych. Do tej pory fascynują mnie naturalne metody leczenia. Mogę powiedzieć, że łączenie leków chemicznych z ziołami jest moim „konikiem”. Farmacja stała się takim oczywistym wyborem i z perspektywy lat mogę powiedzieć, że podjęłam właściwą decyzję.

Co Panią najbardziej fascynowało podczas studiów?
Skutki uboczne działania leków, ich interakcje pomiędzy sobą i z żywnością. Trzeba wiedzieć, co z czym można połączyć. Ukończyłam Akademię Medyczną w Łodzi i pracowałam jako mianowany nauczyciel akademicki w zakładzie chemii analitycznej. Lubiłam prowadzić zajęcia ze studentami. To była fascynująca przygoda, kiedy mogłam im pokazać, w jaki sposób wyniki przeprowadzonych doświadczeń przekładają się na pracę zawodową. Dzięki temu zajęcia nie były nudne, bo studenci widzieli sens w tym, co robiliśmy. Miałam okazję zajmować się badaniem leków. Moim marzeniem było zrobienie doktoratu. Może jeszcze do niego wrócę, kto wie? Wówczas musiałam go odłożyć i zająć się czymś innym. Równolegle pracowałam też w aptece.

Naturalne metody leczenia mają wielu zwolenników. Przez stulenia leczono ziołami i to z powodzeniem. Warto po nie sięgać?
Tak, ale należy je traktować jako metodę wspomagającą. Warto zainteresować się recepturami świętej Hildegardy czy nam współczesnych – ojca Czesława Klimuszki i ojca Grzegorza Sroki. To prawdziwa skarbnica wiedzy. W tej chwili zmieniły się sposoby pozyskiwania substancji leczniczych, ale znane były one od wieków. Dysponujemy po prostu lepszą technologią. Wyszukuję stare książki zielarskie, bo kryje się w nich wiele mądrości. Niektóre receptury można zmodyfikować i z powodzeniem stosować.

Przez wiele lat rola farmaceuty sprowadzała się do sprzedaży leków. Teraz, na szczęście, się to zmienia, bo farmaceuta pełni rolę doradcy w zakresie bezpiecznego i racjonalnego stosowania leków.
Weszła bowiem specjalizacja z zakresu farmacji aptecznej. Są to trzyletnie studia podyplomowe. Ukończyłam je chyba jako pierwsza w województwie. Wiadomo, że realizujemy recepty lekarskie i sprzedajemy leki. Jednak zawsze musimy zachować czujność co do dawki. Jest to szczególnie ważne w przypadku leków pediatrycznych. Nie ma ludzi nieomylnych, a skutki pomyłki mogą być bardzo poważne. W tej pracy musimy mieć otwarty umysł i nieustannie podnosić swoje kwalifikacje. Już samo „bycie na bieżąco” wymaga zaangażowania ze strony farmaceuty.

Ospa wietrzna atakuje

Co w pracy w aptece daje najwięcej satysfakcji?
Zadowolenie pacjentów, którzy do nas wracają. Często proszą też o porady, jeśli chodzi o samo przyjmowanie leków. Są to złożone problemy, bo zazwyczaj jeden człowiek ma kilka współistniejących chorób przewlekłych. My doradzamy, w jaki sposób rozłożyć w czasie zażywanie poszczególnych preparatów. Niestety, złote i w pełni udane lekarstwa nie istnieją. Jeden organ leczą, a na drugi szkodzą. Czasami działamy jak ostry dyżur. Miałam już przypadek, kiedy matka wbiegła do apteki z małym dzieckiem, które się zakrztusiło. Maluch nie oddychał. Pomogło zdecydowane klepnięcie między łopatki. Sytuacja została opanowana zanim przyjechała karetka.
Uważam, że w ogóle w pracy z ludźmi trzeba być życzliwie nastawionym. Najzwyklejszy uśmiech potrafi zdziałać cuda, kiedy mamy do czynienia z człowiekiem chorym, który jest zmęczony swoją chorobą. Często jest też poirytowany, co trzeba zrozumieć.

Słyszy się, że zbyt chętnie sięgamy po wszelkie suplementy diety i przyjmujemy je bez umiaru. Jak Pani ocenia to zjawisko na podstawie swojej praktyki zawodowej?
Nie zauważam takiego szału na przyjmowanie tych preparatów. Pacjenci zazwyczaj się pytają, czy warto sięgnąć po konkretny preparat. My wtedy przeprowadzamy wywiad, bo istotne jest przecież na co się dana osoba leczy, i dajemy wskazówki. Niepokoi mnie zupełnie coś innego. Dostępność leków w sklepach, na stacjach benzynowych czy w kioskach. Są one przechowane w różnych warunkach, na przykład narażone na bezpośrednie działanie promieni słonecznych. W aptece jest to niedopuszczalne.

Wspomniała Pani o interakcjach między lekami a żywnością. Proszę doradzić, czym najlepiej popijać przyjmowane tabletki?
Zdecydowanie wodą. Podczas przyjmowania leków trzeba być szczególnie ostrożnym, jeśli chodzi o soki owoców cytrusowych. Nie chodzi tu tylko o samo popijanie leków. One mogą nasilać lub osłabiać działanie niektórych substancji. Tu zawsze warto dopytać farmaceuty, bo w gabinecie lekarskim nie zawsze jest na to czas.

A zdradzi Pani, jak lubi spędzać czas wolny?
Uwielbiam czytać książki i słuchać dobrej muzyki. Często sięgam po poezję, a nawet samej zdarza mi się pisać wiersze. Wprawdzie trafiają do szuflady, ale, kiedy przychodzi mi do głowy fajny pomysł, siadam i przelewam go na papier. Czytam bardzo dużo, bo mam taką wrodzoną ciekawość świata. Szczególnie cenię Paulo Coelho i Marka Hłaskę.

Dziękuję za rozmowę.

Agro Pomorska - odcinek 54.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska