Nadwiślańskie tereny są plądrowane przez tzw. poszukiwaczy skarbów, stąd akcja Bydgoskiego Stowarzyszenia Miłośników Historii „Łuczniczka” w Topolnie (pow. świecki), która rozpoczęła się 23 czerwca i potrwa pięć lat.
- Celem tych badań jest ochrona materialnego dziedzictwa kulturowego przed zagrożeniami wynikającymi z permanentnych wizytacji poszukiwaczy skarbów - wyjaśnia archeolog Wojciech Siwiak. - Chcemy zmienić myślenie mieszkańców, którzy udostępniają swoje grunty w przekonaniu, że mają do czynienia z nieszkodliwymi entuzjastami historii. Pozyskiwanie przez nich zabytków i sprzedawanie ich na portalach aukcyjnych bezpowrotnie niszczą nasze historyczne dziedzictwo.
Badania pn. „Ocalić przyszłość Topolna” rozpoczęły się od okolic kościoła z XVII w., kolejne zaplanowano w obrębie wczesnośredniowiecznego grodziska Talerzyk, wzgórza św. Rocha i na okolicznych polach ornych.
- Odkrycia w okolicach kościoła przeszły nasze oczekiwania - mówi Siwiak. - Znaleźliśmy kilkadziesiąt monet z XVII-XX wieku. Będą one dobrym punktem wyjścia do badań obiegu pieniężnego wynikającego z odwiedzających Topol-no, w związku z handlem wiślanym i prężnie działającym sanktuarium maryjnym.
Do rzadko odnotowywanych w znaleziskach z ziem polskich należy ½ Stubera z 1785 roku (Niemcy, Księstwo Bergu, Nadrenia Północna Westfalia) czy szwedzkie 10 ore z 1739 r.
Badacze trafili też na ślady ostatniej wojny. - Pozyskany nieśmiertelnik, odznaka RAD-u, guziki wojskowe, łuski i relacje mieszkańców pozwalają domniemywać, że natrafiliśmy na miejsce masowego pochówku niemieckich żołnierzy z 1945 r. - mówi archeolog.
Intrygującym zabytkiem jest wykonany z mosiężnej blachy sekretnik wykorzystywany być może do przechowywania włosów ukochanej. W ziemi zalegały też wszechobecne okucia, przedmioty nieznanego przeznaczenia i metalowe elementy nagrobków. - Najistotniejszym z archeologicznego punktu widzenia jest zarejestrowanie na parafialnym terenie nieznanych z wcześniejszych badań śladów osadnictwa w postaci ceramiki naczyniowej ludności kultury łużyckiej - dodaje Siwiak.