Zgodnie z ordynacją wyborczą na przygotowanie kampanii prezydenckiej każdy sztab w Toruniu może wydać ok. 96 tys. zł.
"Wkład własny" kandydata w tych wyborach nie może za to wynieść więcej niż 32 tys. zł. Taką sumę przeznaczył na bój o prezydencki fotel Waldemar Przybyszewski, kandydat PO. Również twarz SDPL Jarosław Milczarek nie ukrywa, że część z 10 tys. zł, czyli puli, jaka została przeznaczona na promowanie jego osoby, pochodzi z jego konta. - Resztę dołożyła centrala - zaznacza Milczarek.
Swój wkład będzie miał także kandydat PiS Przemysław Przybylski, choć na razie nie chce ujawniać, ile wyda pieniędzy. - Trwa kampania wyborcza, nie wiem, ile pieniędzy będę musiał jeszcze wyłożyć - mówi Przybylski. - Możemy o tym porozmawiać tuż przed ciszą wyborczą. Wtedy będę wiedział.
Jedni kurek odkręcają, inni już go zamknęli
Przybylski wciąż jest w trakcie wydawania pieniędzy przeznaczonych na kampanię. Na razie z puli zniknęło ok. 60 tys. zł., ale być może wykorzysta cały, dozwolony budżet. - Będą nowe plakaty, spoty w telewizji - zapowiada kandydat PiS.
Inaczej jest w przypadku Przybyszewskiego, który jak się dowiedzieliśmy, wydał już wszystkie pieniądze. - Właściwie mamy już budżet zamknięty, żadnych nowych rzeczy nie planujemy - mówi Robert Gawłowski ze sztabu wyborczego kandydata PO. - Nowe nośniki mogą pojawić się w przypadku przejścia Waldemara Przybyszewskiego do drugiej tury wyborów.
Najdroższe w kampanii są "siatki", czyli wielkoformatowe druki wieszane na budynkach. Sztab PO ma cztery takie nośniki, a ich wynajęcie to ok. 20 tys. zł. Czas gospodarzy Michała Zaleskiego dysponuje pięcioma siatkami, ale sztab przekonuje, że nie wie, ile pieniędzy na nie przeznaczył.
Komitet Czg informuje za to, że do 21 listopada na ulicach Torunia pojawią się nowe plakaty informacyjne i ulotki. - Do końca kampanii nie przewidujemy wydać więcej niż określone jest to w limitach, aczkolwiek nie zamierzamy zbliżyć się do górnego pułapu określonego przez Państwową Komisję Wyborczą - informuje Krzysztof Koman z komitetu Czg.
PO ma uwagi do strony finansowej kampanii Zaleskiego. - Wciąż nie możemy uzyskać odpowiedzi, ile pieniędzy kosztowało wynajęcie miejskiego mienia w Młynach Toruńskich - mówi Gawłowski. - Mamy też zastrzeżenia, co do reklam ze sławnym już liściem. Plakaty ze znakiem graficznym były finansowane ze źródeł prywatnych, a nie z pieniędzy komitetu. Te sprawy mamy zamiar przekazać do rozpatrzenia przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
Koszty? Wielka niewiadoma
Wątpliwości budzi też to, że Zakład Gospodarki Mieszkaniowej utajnia wpływy z wynajęcia powierzchni na młynach, powołując się na tajemnicę handlową. Nam udało się ustalić, że agencja Studio Oczy, której ZGM wynajmuje ścianę budynku, oferuje powierzchnię innym za 4,5 tys. zł za miesiąc (180 metrów kwadratowych). Dodajmy, że Marbud za 300 metrów płacił miastu ok. 20 tys. zł.
Ile zapłacił komitet Zaleskiego? Od sztabu dostaliśmy odpowiedź, w której sztabowcy przekonują, że tych i innych kosztów nie da się jeszcze określić. - Stosowna informacja dotycząca rozliczenia się komitetu z wydatków poniesionych na koszt wyborczy, zostanie opublikowana w ustawowym czasie po zakończeniu kampanii wyborczej.
Za to inni kandydaci nie spotkali się z problemami przy wynajmowaniu powierzchni reklamowych.
- Nie zajmują mnie takie rzeczy - zapewnia Przemysław Przybylski. - Wolę skupiać się bardziej na merytorycznych aspektach tej kampanii.
Czytaj e-wydanie »