Pani Agnieszka nie jest jedyną torunianką, której w ten sposób skradziono tablice rejestracyjne. Tylko w tym roku z podobnym problem do policji zgłosiło się 18 osób. To i tak mniej, niż rok temu. - W minionym roku w analogicznym okresie czasu takich zgłoszeń było 37 - mówi Wojciech Chrostowski z zespołu prasowego toruńskiej policji.
Czytaj także: Złodzieje paliwa atakują! "Chciałem odpalić rano auto i nic"
Za wyrobienie nowych tablic trzeba zapłacić. Koszt wtórników to ponad 90 zł (z opłatami). Tylko w tym roku zgłosiło się po nie 102 torunian (w całym ubiegłym roku - 398). Ale na ich wyrobienie trzeba poczekać kilka dni. Dlatego też część kierowców decyduje się od razu na nowe tablice. Jest jeszcze jeden powód, dla którego niektórzy wolą nowe blachy. - Proszą o nie ci, którzy mają w planach wyjazd za granicę - wyjaśnia Krzysztof Kisielewski, dyrektor wydziału ewidencji i rejestracji toruńskiego magistratu. Powód? Wtórniki często rozpoznawane są przez policjantów za granicą jako skradzione rejestracje - a kierowcy muszą się nieźle namęczyć, żeby udowodnić, że jadą własnym autem.
Ci, którzy decydują się na wtórniki, muszą poczekać. Jeśli nie chcą rezygnować z jeżdżenia samochodem, mogą zdecydować się na tablice tymczasowe - ich kupno uszczupla portfel o kolejne ponad 60 zł. Skradzione tablice to jednak problem nie tylko finansowy. Złodzieje używają ich np. do kradzieży paliwa. Podjeżdżają na stację benzynową, tankują i odjeżdżają, nie płacąc. Dlatego każdą kradzież blach warto natychmiast zgłosić mundurowym.