Wyobraźmy sobie, że firma XYZ przymierza się do budowy galerii handlowej przy dworcu Toruń Główny. Dzwonię więc do biura obsługi inwestora. - Czy w pobliżu stacji może powstać taki obiekt? - pytam. W słuchawce słyszę westchnienie. - Wie pan co, trudno mi jest odpowiedzieć na to pytanie, bo było coś takiego jak propozycja zagospodarowania terenu Dworca Głównego i zajmowała się tym Miejska Pracownia Urbanistyczna- odpowiada pracownica biura. - Nie wiem, na jakim etapie to stanęło. Może bym dała panu numer do MPU i może tam powiedzą panu coś więcej na ten temat.
- Czy państwo jako biuro inwestora nie dysponują takimi informacjami? - pytam.
- Widziałam koncepcję, że tam może powstać coś takiego, ale sprawę tych dworców koordynuje MPU - tłumaczy urzędniczka. - Ja więcej na ten temat nie wiem.
- Proszę podać numer do MPU.
- Chwileczkę - kobieta odkłada telefon. - Nie mogę znaleźć - słyszymy, jak w tle mówi do kogoś. Trwa to prawie minutę.
- Dobrze, już w internecie sobie znajdę - rzucam na koniec.
Urzędniczka nie zapytała nas o nazwę firmy. Nie zanotowała numeru telefonu. Dzwonimy do MPU, ale słyszymy, że nie ma pani dyrektor i osób, które zajmują się tym tematem.Kontakt się urwał.
Kilka dni później. Dzwoniąc, nie przedstawiam się. Szukam działki pod myjnię samochodową lub stację LPG. Tym razem odbiera inna urzędniczka. Zadaje dużo pytań: o powierzchnię działki, w jakim punkcie. - Zaraz sprawdzimy - rzuca na koniec. Czekam na linii. Mija pół minuty. - Możemy się umówić, bo musiałabym przejrzeć trochę nieruchomości - mówi kobieta. - To potrwa dwa dni, bo muszę wysłać zapytanie do biur obrotu. Mogę przygotować zbiorczą odpowiedź i wysłać na e-maila.
Tak wygląda obsługa inwestora w 200-tysięcznym mieście. W biurze pracują trzy osoby.
Co więcej, od 10 października nie ma ono dyrektora. Mateusz Kurzawski, który kierował jednostką, odszedł z magistratu do Elany. Miasto bezskutecznie przeprowadziło dwa nabory wewnętrzne. Do drugiego zgłosiła się jedna osoba. Komisja konkursowa nie zarekomendowała jej prezydentowi.
Rozpisano więc konkurs na to stanowisko. Wpłynęły dwie propozycje. - Kandydaci nie spełnili wymogów - mówi Agnieszka Pietrzak, rzeczniczka prezydenta Torunia. - Przygotowujemy kolejny nabór.
Biuro działa od lipca 2007 r. - Myślę, że się sprawdziło i jest potrzebne - mówi Rafał Pietrucień, wiceprezydent Torunia, któremu podlega jednostka. - Zawsze kiedy nie ma szefa, trudniej się pracuje. Pracownicy muszą zastępować pana dyrektora. Sam też to robię. Próbujemy szukać nowego dyrektora, ale nie jest to łatwa sprawa.