W lipcu, sierpniu i wrześniu punktualnie na stacji końcowej pojawiło się zaledwie 88,7% pociągów pasażerskich. To najgorszy rezultat w tym roku, ale również najgorszy od II kwartału 2018 roku, kiedy punktualnie dojechało 88,2 proc.
Realnie sytuacja mogła być jeszcze gorsza, bo obecnie w badaniu brana jest pod uwagę mniejsza liczba pociągów. Dodać też należy, że liczone są wyłącznie spóźnienia przekraczające 6 minut.
Przeszkodziły pioruny?
PKP Polskie Linie Kolejowe tłumaczą, że opóźnienia w trzecim kwartale wynikały przede wszystkim z powodu wydłużonego lokowania podróżnych (natłok pasażerów), naprawy lub wymiany taboru kolejowego, a także niewłaściwej organizacji prac budowlanych. Dołożyły się do tego niesprzyjające warunki meteorologiczne, w tym wyładowania atmosferyczne.
- Początek wakacji był wyzwaniem dla przewoźników kolejowych skomentował wyniki badań Ignacy Góra, Prezes Urzędu Transportu Kolejowego. - W lipcu poza niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi doszło również aż do trzech zdarzeń związanych z wykolejeniem pociągu. Wywołały one poważne zmiany w prowadzeniu ruchu kolejowego i niekorzystnie wpłynęły na punktualność znacznej liczby pociągów. W sierpniu i wrześniu punktualność już się poprawiła.
Spadek punktualności dał się zauważyć również w przypadku pociągów towarowych. Punktualnie w III kwartale dojechało ledwie 41,09% pociągów towarowych (41,3 na terenie kraju i 39,4 międzynarodowych). Tymczasem w analogicznym okresie ubiegłego roku punktualnych było 42,7% pociągów towarowych. Średnie kwartalne opóźnienie pociągu towarowego wyniosło 789 minut.
Arriva nieźle, ale są lepsi
Z punktualności zadowoleni mogą być pasażerowie Arrivy – 96,4 proc pociągów tej firmy pojawiało się w miejscu docelowym punktualnie. Podobny wynik osiągnęła jedynie PKP SKM. Lepsza była tylko Warszawska Kolej Dojazdowa (99 proc.). PKP Intercity, największy dalekobieżny przewoźnik, osiągnął wstydliwe 66,12% - co oznacza pogorszenie aż o 12 punktów proc. w stosunku do analogicznego okresu w ubiegłym roku.
