Zapytam wprost: Twarde Pierniki powinny szukać nowego trenera?
Wszyscy wspieramy Milosa Mitrovicia. Zmiana trenera może pomóc na tydzień, dwa, ale potem często jest jeszcze większy chaos. Powinniśmy wszyscy razem przetrwać trudne chwile: sztab, zawodnicy i kibice. Zwalnianie i pokazywanie palcem winnych jest niepotrzebne, potrzebujemy jedności i wsparcia.
Tego wsparcia na razie nie brakuje, nawet w Słupsku towarzyszyli wam najwierniejsi kibice i obejrzeli najgorszy mecz w sezonie.
Po tym meczu powiedziałem chłopakom, że kibice w nas wierzą i to mnie bardzo podtrzymuje na duchu. W Toruniu na ulicy ludzie do mnie podchodzą i życzą samych zwycięstw. Trzeba się pogodzić, że będziemy walczyć o utrzymanie w tym sezonie, ale takie są realia. Przez 17 lat nie byłem w takiej sytuacji, ale jestem optymistą i traktuję to jak kolejne wyzwanie w karierze.
W czym tkwi problem, bo to chyba nie jest drużyna na bilans 1-9?
Problem jest złożony. Trudne czasy w Toruniu zaczęły się od odejście tytularnego sponsora. W poprzedni sezon był magiczny, bo trafiliśmy niesamowitych zawodników, ale w tym roku rzeczywistość nas trochę dogoniła i nie możemy na nasze możliwości patrzeć z perspektywy poprzednich rozgrywek. Trudniej jest pod każdym względem, po raz pierwszy klub musiał z własnej woli dokonać tak głębokich zmian w składzie. Kilka meczów nam uciekło przez nasze błędy. Zabolały nas bardzo porażki z Treflem czy Arką i potem zamknęliśmy się w negatywnym kręgu. Za dużo myślimy i nie są to myśli pozytywne, a w sporcie wtedy od razu traci się pewność siebie. Zaczynamy wątpić w swoje możliwości i gramy jeszcze gorzej. To objawia się w takich chwilach, gdy odrabiamy straty do rywali i nagle wszystko się w grze załamuje.
Jesteś jednym z liderów zespołu, a w ostatnim meczu w Słupsku oddałeś jeden rzut z gry.
To wszystko wyniknęło z gry. Zacząłem mecz z ławki i nie złapałem rytmu na parkiecie, inna sprawa, że koledzy też mi specjalnie nie pomogli. Starałem się w obronie grać jak najlepiej przeciwko Leończykowi czy Dileo, ale w ataku brakowało nam ruchu piłki. Nie jestem zawodnikiem, który weźmie ją w ręce i wykreuje sobie pozycję, potrzebuję bardziej poukładanych akcji. Nie może być tak, ze Didi czy ja dotykamy piłkę dwa razy w meczu. Staramy się przekonywać kolegów odpowiedzialnych za kreowanie akcji, że im więcej my będziemy w grze, tym łatwiej będzie także im.
Więc jaki jest sposób na ogranie PGE Spójni w niedzielę?
Taki jak zawsze: jeżeli masz mniej talentu od rywala, to musisz grać drużynowo. My nie mamy w składzie graczy, którzy w pojedynkę mogą wygrać mecz. Dlatego lepiej wypadamy w starciach z czołówką, bo wtedy tej indywidualnej gry jest mniej. Szukamy się na boisku, wspierajmy nawzajem, a zwycięstwa się pojawią.
