W Zachemie rosną śmieci i smród, ale właściciel nic nie widzi i nic nie czuje [zdjęcia]

Tony gruzu i śmieci. Smród ziemi składowanej w lesie. Ziemia ma prawo śmierdzieć, skoro może być skażona. Na widok śmieci są również narażeni np. kotrahenci sąsiedniego Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego.

Syndyk: a jest problem?

Wskazuje na to m.in. mapa, którą "Pomorska" zdobyła z Urzędu Miasta w Bydgoszczy. Pokazuje, co kryje gleba. Zanieczyszczone są zarówno wody, jak i grunty, np.: fenolami, chlorkami, metalami ciężkimi, węglowodorami chlorowanym, benzenem.

Niebezpieczne substancje nadal są m.in. w rejonie zbiornika z odpadami po zaprzestanej produkcji epichlorohydryny (SOE). - To miejsce wymaga natychmiastowej rekultywacji - twierdzi Jerzy Gotowski, prezes firmy Transand w Bydgoszczy, która zajmuje się utylizacją. - Betonowa bariera jest pęknięta, więc chemikalia z SOE od lat dostają się do gleby i płyną w stronę osiedli Łęgnowo i Plątnowo.

Jak wykazała wstępna kontrola Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Bydgoszczy, na 360 hektarach byłego zakładu może zalegać 400 tys. ton toksycznych odpadów.

Alarmują również ekolodzy. - W centrum Bydgoszczy wisi tablica, która pokazuje, jakie jest choćby stężenie benzenu w mieście i bywa, że normy są przekroczone - ostrzega Krystyna Wielgus z Bydgoskiego Forum Ekologicznego.

O dziwo, problemu nie dostrzega Grzegorz Floryszak,__syndyk masy upadłościowej Zachemu, który w imieniu właściciela - spółki Ciech należącej do Kulczyk Investments - odpowiada za cały ten obszar. Mówi nam, że sytuacja... wcale nie jest tragiczna.

Chętnie by spieniężył jak najwięcej firmowego majątku i wtedy pozbędzie się problemu skażonej ziemi, bo oczyścić ją będą musieli nowi właściciele działek.

32 hektary chce kupić od niego np. Bydgoski Park Przemysłowo-Handlowy, ale ostrożnie.

- Przejmiemy je pod warunkiem, że nie wymagają rekultywacji - zaznacza Anna Mikicka, rzecznik BPPT.

Miasto nie zamierza dokładać się do utylizacji. - Taki ciężar spoczywa na właścicielu - odpowiada Marta Stachowiak, rzeczniczka prezydenta Bydgoszczy. - Nie powinien dotyczyć mieszkańców, a tak by się stało, gdyby miasto zaangażowało tam własne pieniądze, czyli podatników.

Jaki to ciężar? Nieoficjalnie mowa o ponad 2 mld zł.

Skąd pieniądze?

- Pieniądze na ten cel mogą znaleźć się z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - informuje Elwira Jutrowska, kujawsko-pomorski wojewódzki inspektor ochrony środowiska.

Ponadto są jeszcze dotacje z programu Life - nowa perspektywa Unii Europejskiej (do 2020 roku). Obejmuje m.in. ochronę środowiska. Można zdobyć 60 proc. kosztów inwestycji. Zostało jeszcze pięć lat, by do sprzątania po Zachemie mogła dołożyć Unia Europejska.

Jednak na razie syndyk nie jest tym zainteresowany.

Nadzieję daje planowana inwestycja bydgoskiego Nitro-Chemu w technologię plazmową.

- Jedno pozwolenie już mamy, ale potrzebujemy jeszcze kilku, byśmy mogli ruszyć z budową naszej spalarni plazmowej - wyjaśnia Tomasz Mikulski, dyrektor techniczno-produkcyjny bydgoskiego Nitro-Chemu (sąsiad Zachemu).

Przy okazji niszczenia własnych odpadów i produkowania z nich gazu, Nitro-Chem mógłby również utylizować trudne materiały z okolicy.