Dopalacze to środki z substancjami psychoaktywnymi. Działają na podobnej zasadzie, co narkotyki. - I też człowiekowi po ich zażyciu wydaje się, że może latać po ścianach - opowiada jeden ze skazanych, z którym się spotykam. - Tych latających po ścianach albo wpadających w histerię bez powodu jest mnóstwo w więzieniach, w których siedziałem.
Mowa o oddziale typu półotwartego w Zakładzie Karnym w Koronowie (powiat bydgoski) i o tym w Strzelewie, też półotwartym. Rozmówca dodaje: - Nie chcę przekonywać, że siedzimy niewinni. Ale na to, żeby dopalacze były w więzieniach na porządku dziennym, nie pozwolimy. Funkcjonariusze Służby Więziennej na to jednak pozwalają.
Więcej wiadomości z Koronowa na www.pomorska.pl/koronowo.
Mężczyzna opowiada, że w zakładzie półotwartym są dwie grupy więźniów. Ci, którzy nie mogą opuszczać murów i ci, którzy mogą. - Skazani, którzy mogą wychodzić, kupują na wolności dopalacze tym, którzy siedzą.
Rozmawiam z żoną mężczyzny, który we wspomnianym zakładzie w Koronowie lądował kilka razy. - Nie muszę pytać męża, czy tam są narkotyki i dopalacze, bo wiem, że są. Nawet znam osobę, która je wnosiła. Łatwo je tam wnieść.
Ppłk Jarosław Góra, rzecznik prasowy dyrektora generalnego Służby Więziennej, nie wierzy w słowa osadzonych. Władze wspomnianego więzienia też zaprzeczają. - Nieprawdą jest to, iż w Zakładzie Karnym w Koronowie istnieje przyzwolenie na wnoszenie dopalaczy - informuje kpt. Piotr Klonowski, oficer prasowy ZK w Koronowie.
Więcej o sprawie w poniedziałkowej "Gazecie Pomorskiej". Możesz kupić też e-wydanie.
Czytaj e-wydanie »