W zamian za pożyczki przejmowali nieruchomości

Lombardy udzielały tak zwanych pożyczek pod zastaw. Zastawem były nieruchomości: dwa domy jednorodzinne, mieszkanie oraz gospodarstwo rolne. Zapisy w aktach notarialnych zwykle różniły się od rzeczywistych ustaleń, ale zdesperowani ludzie, potrzebujący pilnie pieniędzy, godzili się na wszystko, by otrzymać gotówkę.

Józef i Jadwiga S. pożyczyli od oskarżonych 55 tysięcy złotych. Nie oddali w terminie, więc stracili dom i działkę na włocławskim Zawiślu, warte 350 tys. zł. Iwona S. w podobny sposób straciła mieszkanie. W dodatku nigdy nie otrzymała 14 tys. złotych, które - jak wynikało z aktu notarialnego - oskarżeni mieli jej oddać z tytułu "wyrównania świadczeń".

Rodzina R., pożyczając od Andrzeja W. 10 tys. złotych, choć w akcie notarialnym była mowa o 15 tys., straciła gospodarstwo wycenione na 32 tys. złotych. Inny oskarżony, 37-letni Piotr G., znając trudną sytuację pewnego mieszkańca ul. Toruńskiej, któremu groziła licytacja domu i potrzebował pieniędzy na leczenie chorej matki, udzielił mu pożyczki w wysokości 13 tys. złotych. Liczył w zamian na przejęcie nieruchomości wartej prawie 115 tys. złotych. Właśnie dlatego, że Piotr G. wykorzystał trudną sytuację swego klienta, przedstawiony mu został zarzut lichwy. Pozostali stanęli przed sądem pod zarzutem oszustwa.

Akt oskarżenia trafił już do włocławskiego sądu już w... 2005 roku, ale dopiero teraz zapadł wyrok. Poza Piotrem G. i Andrzejem W. na ławie oskarżonych zasiedli Janusz R. i Józef R. Andrzej W. był już w przeszłości karany za podobne czyny, dlatego został skazany na rok i osiem miesięcy bezwzględnej "odsiadki". Pozostali zostali skazani na kary po półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. W jednym przypadku sąd zobowiązał oskarżonych do zwrotu nieruchomości, w kolejnym - zwrot pieniędzy osobom pokrzywdzonym. W pozostałych sprawach toczą się procesy cywilne.