Zabawki dla dzieci rozebrano kilkanaście dni temu. Po petycji, która wpłynęła do spółdzielni mieszkaniowej w maju. Podpisali ją przedstawiciele 19 z 25 rodzin mieszkających w bloku przy ul. Mickiewicza 30.
- Na tym placu bawiły się głównie dzieci mieszkańców sąsiedniej wspólnoty mieszkaniowej. Nie będziemy za nie płacić! - mówi Aleksandra Owsińska, która była jedną z osób zbierających podpisy.
Zostaliśmy oszukani
Rzecz w tym, że większość mieszkańców bloku podpisała petycję w sprawie likwidacji placu zabaw, ale dziś domaga się jego przywrócenia.
- Podpisaliśmy petycję, bo zostaliśmy oszukani! - tłumaczy Krzysztof Pochłopień, mieszkaniec bloku przy Mickiewicza 30.
Argumentem za likwidacją placu zabaw były bowiem rzekomo wysokie koszty jego utrzymania.
- Poszedłem jednak sprawdzić te wydatki. Jak się okazało nie były wcale wysokie. Sięgały 250 zł miesięcznie, z czego 154 zł przeznaczano na sprzątanie. Na każdego członka spółdzielni wychodziły więc grosze - wyjaśnia Krzysztof Pochłopień.
Remonty
Pod kolejną petycją, tym razem w sprawie przywrócenia placu zabaw, podpisało się 15 mieszkańców bloku przy Mickiewicza 30. Ich starania dopingują sąsiedzi ze wspólnoty mieszkaniowej. - Zabiegałam o zabawki i remont tego ogródka - mówi Marlena Zygnarowska z ulicy Mickiewicza 28 i dodaje: - Wydaje mi się, że został on zlikwidowany na złość nam, za to, że utworzyliśmy wspólnotę mieszkaniową.
Dwie zupełnie różne petycje podpisane przez te same osoby bardzo zdziwiły Mariana Chrostowskiego, prezesa spółdzielni. - Zupełnie nie rozumiem tego zamieszania. Zlikwidowaliśmy plac na prośbę mieszkańców. Teraz oni się z tego wycofują. W lipcu zorganizuję spotkanie mieszkańców i mam nadzieję, że uda nam się dojść do porozumienia - deklaruje prezes.