Jesienne dary lasu uwielbia wielu z nas. I wielu zapewne planuje weekendową wyprawę na łono przyrody z koszykiem i kozikiem w ręku. Nikt nie powinien jej żałować.
Grzybów jest dużo
W tym roku natura była dla nas wyjątkowo hojna, tak więc miłośnicy grzybów nie mają powodów do narzekań. - W ubiegłym roku grzybów było bardzo mało. Teraz każde grzybobranie jest udane - mówi Wiesław Dymek. - W naszych okolicznych lasach też jest wiele grzybów, wystarczy pojechać do Wronia czy Myśliwca. Wiadomo, trzeba wiedzieć gdzie szukać, jednak osoby, które często chodzą na grzyby mają swoje miejsca, w których zawsze znajdą coś dobrego.
W rodzinie państwa Dymków wszyscy chętnie spacerują po lesie. Także córki Laura i Klaudia zaangażują się w grzybobranie. - Najpierw wspólnie zbieramy, a potem obieramy, często nawet do późnej nocy. Jednak jest to wspaniała zabawa, siedzimy razem przy stole, rozmawiamy, śmiejemy się, to taka integracja rodziny - opowiada pan Wiesław.
Smażone, suszone, marynowane... pyszne
Po zebraniu i obraniu grzybów przychodzi ten najprzyjemniejszy moment czyli... jedzenie.
- Grzyby przygotowujemy na wiele różnych sposób. Z reguły zajmuje się tym żona. Część jest zaprawiana w słoiczkach, część suszona, a niektóre jak np. sowy od razu smażymy na patelni - mówi nasz czytelnik.
A czy nie boi się o pomyłkę podczas grzybobrania? - Zbieramy tylko te grzyby, które dobrze znamy, gdy mamy jakieś wątpliwości to sprawdzamy w atlasie grzybów, bądź w ogóle go nie zrywamy - mówi pan Wiesław.
Lepiej nie ryzykować
Wszyscy grzybiarze, którzy nie są pewni swoich zbiorów, mogą zgłosić się do Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej. Codziennie, w godz. 7.30 -15 specjaliści bezpłatnie sprawdzają tutaj, czy zebrane przez nas grzyby są dobre. - Jak dotąd odwiedziły nas tylko trzy osoby. Wszystkie miały tylko jadalne grzyby - mówi Teresa Granda, pracownik wąbrzeskiego sanepidu.