
(źródło: bankier.pl / infografika monika wieczorkowska)
Okazuje się, że Polacy coraz chętniej finansują swoje urlopy zaciągając kredyt w banku.
Nie czekać do ostatniej chwili
- Wszystko dzięki większej konkurencji wśród banków i umacnianiu się złotego - twierdzi Michał Macierzyński, ekspert z portalu Bankier.pl. - Stać nas na coraz lepsze wakacje. Jednak - jak radzą analitycy rynku finansowego - posiłkując się takim kredytem, powinniśmy przede wszystkim pamiętać, żeby nie wybierać konkretnej oferty, zanim dokonamy rezerwacji wycieczki.
Dzięki temu możliwe będzie znalezienie najtańszej opcji. Trzeba też rozważyć dostępność kredytu - wiadomo, im szybciej go nam przyznają, tym będzie on droższy. Dlatego nie odkładajmy tej sprawy na ostatnią chwilę.
Wybierając kredyt w wysokości np. 5 tys. zł, należy w pierwszej kolejności pójść do banku, w którym posiadamy rachunek. Znają nas tam, możemy więc oczekiwać oferty przeznaczonej dla stałych klientów. Ale nawet, jeśli otrzymamy taką propozycję, zapoznajmy się też dodatkowo z ofertą konkurencji - może bowiem okazać się znacznie tańsza.
Do wyboru mamy m.in.: kredyty gotówkowe, w rachunku osobistym i kartę kredytową. Wszystkie z nich mają swoje wady i zalety. Karta kredytowa będzie ciekawym rozwiązaniem, o ile można nią zapłacić za wycieczkę. Wypłacanie gotówki w bankomacie będzie, niestety, bardzo drogie. Płacąc kartą w sposób bezgotówkowy, mamy jednak nawet do 60 dni na spłacenie takiego kredytu bez żadnych odsetek. Kartę można też wziąć ze sobą i używać jej na miejscu na wakacjach - to znacznie wygodniejszy sposób niż wożenie przy sobie gotówki.
Duże różnice w odsetkach
Inny sposób na zapłacenie za wycieczkę to kredyt w rachunku - jest on zazwyczaj znacznie tańszy niż gotówkowy czy na karcie kredytowej, a do tego każdy wpływ na rachunek zmniejsza nasze zadłużenie wobec banku.
Popularną formą finansowania urlopu jest również kredyt gotówkowy. W tym przypadku nie pytajmy jednak o wysokość miesięcznej raty, ale o łączny koszt odsetek. Pożyczając 5 tys. zł na rok, możemy w tańszym banku zapłacić w sumie ok. 400 złotych odsetek, podczas gdy w najdroższych instytucjach nawet 1000 złotych. To właśnie dlatego trzeba bardzo dokładnie przyglądać się przedstawianym ofertom.
Opalenizna zblaknie, raty zostaną...
Tymczasem, jeśli sami nie chcemy załatwiać formalności w banku, może zrobić to za nas biuro podróży. W zaostrzającej się walce o klientów biura kuszą na wiele sposobów. Najnowszy pomysł - wakacje na kredyt - okazał się dla nich strzałem w dziesiątkę. Umowę kredytową podpisujemy w tym przypadku właśnie w biurze podróży.
Trzeba jednak dużo rozwagi przy podejmowaniu decyzji kredytowej. Wakacje miną, czekoladowa opalenizna zblaknie, a raty zostaną. W sytuacji, gdy ktoś ma jeszcze inne zobowiązania (m.in. kredyt na mieszkanie czy samochód), może się więc tylko jeszcze bardziej pogrążyć.
Tym bardziej, że, jak wynika m.in. z danych Związku Banków Polskich, z każdym rokiem zadłużamy się coraz bardziej.
Dużo gorzej radzimy sobie z oszczędzaniem - 71 proc. Polaków woli kredyty niż oszczędności.
