Wakacje to trudny czas dla banków krwi

- Kiedy przeczytałam w "Gazecie Pomorskiej" że we włocławskim Banku Krwi kurczą się zapasy tego bezcennego leku, od razu zdecydowałam - zgłaszam się tam - mówi Ewa Durkiewicz z Bytonia w powiecie radziejowskim.
Udało się jej też skrzyknąć grupę znajomych. Wśród nich są m.in. Piotr Kruszyna, Magda Kapelińska, Błażej Skrobicki i Tomasz Durkiewicz.
- Przyjmiemy ich z otwartymi rękoma - mówi Jolanta Pater z terenowego oddziału Regionalnego CentrumKrwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Szpitalu Wojewódzkim we Włocławku. Krew będzie przeznaczona na ratowanie życia Pawła z podwłocławskiej miejscowści, chorującego na białaczkę, trafi też do innych chorych.
Potrzeby są ogromne - w całym województwie kujawsko-pomorskim banki krwi pracują na granicy żelaznego zapasu tego bezcennego leku. Katarzyna Gągola, kierownik działu dawców RCKiK w Bydgoszczy poinformowała "Pomorską", że w miniony piątek w województwie kujawsko-pomorskim krew oddało 216 osób - w sumie było to prawie sto litrów bezcennego leku. To zbyt mało, aby zaspokoić zapotrzebowanie szpitali.
- Jest krew na ratunek - uspokaja Katarzyna Gągola. - Ale krwio-odawcy wyjeżdżają na wakacje i urlopy, a to oznacza, że nasze zapasy znacznie się kurczą. Tymczasem lipiec i sierpień to miesiące, kiedy wzrasta liczba wypadków komunikacyjnych. Coraz częściej planowe operacje są przesuwane na kolejne terminy, bo brakuje krwi dla chorych.
- Ważne jest, abyśmy zrozumieli, iż krew jest w nas i nie można jej kupić za żadne pieniądze - mówi K. Gągola.
Dawca ma ustawowo zagwarantowany wolny dzień od pracy w dniu oddawania krwi, tak zwany ekwiwalent żywieniowy oraz zwrot kosztów przejazdu. Ilość oddanej krwi można także - w przeliczeniu 130 zł za każdy litr - odliczyć od dochodu przy wypełnianiu rocznego PIT-u.