Tak mówił na ostatniej sesji starosta już po spotkaniu z marszałkiem, gdzie był na rozmowach z radną Anna Ziegler, która pilotuje ten temat.
Przypomnijmy, kłopoty z poradnią "K" w Gostycynie zaczęły się dwa lata temu, kiedy kontrola z NFZ odkryła nieścisłości i zabrała kontrakt. Miało tam przyjmować dwóch lekarzy ginekologów, a był tylko jeden. Od tamtej pory kobiety muszą jeździć do lekarzy do Tucholi.
Więcej wiadomości z Tucholi na www.pomorska.pl/tuchola.
Po wyborach samorządowych, zaraz na drugiej roboczej sesji, radna Anna Ziegler podjęła ten wątek. Cały czas trzyma rękę na pulsie i pilotuje, chce aby gabinet ginekologiczny w poradni w Gostycynie, który w pełni jest wyposażony, nie stał pusty.
Jak się okazuje, sprawa wcale nie jest taka prosta, ale nie jest niemożliwa do załatwienia. - Musi być podpisany nowy kontrakt na te usługi. Wydaje się, że nie jest to nierealne - podkreślał Mróz. - Przychodnia w Gostycynie, jako jednostka samodzielna, musi wystąpić po prostu o kontrakt do NFZ. Może wnioskować o kontrakt na drugi kwartał tego roku.
Radna zobowiązała się, że będzie sprawdzać, gdzie i kiedy trzeba złożyć wymagane wnioski i papiery. Musi się w to zaangażować również dyrektor przychodni w Gostycynie i wójt Ireneusz Kucharski.
Sprawa wygląda tak, że NFZ z Bydgoszczy wystąpi wówczas o kontrakt do centrali w Warszawie. Są zapewnienia, że przychodnia w Gostycynie będzie mogła realizować go na nowych zasadach. Po wstępnych rozmowach u marszałka ustalono, że będzie przyjmował jeden lekarz - raz w tygodniu po 3-4 godz. - Myślę, że będzie sukces - dodał starosta. - Ale trzeba być czujnym, wydzwaniać i sprawdzać.
Czytaj e-wydanie »